Szanowni, wbrew wszelkim pozorom w wumorzeczywistości nie zawsze bywa chujowo. Czasem wręcz przeciwnie.
Dzisiejszy post ociekać będzie narcyzmem. Biorę wdech przed Poważnym Tematem, więc w tzw. międzyczasie pooglądajcie sobie moją twarz. No, twarz z przyległościami.
To był ostatni dzień prawdziwego lata. Zabraliśmy wiaderko plastikowe, naszą nikłą wiedzę w zakresie płodów leśnych, nożyk i Nikona. A następnie pełni nadziei udaliśmy się poza Warszawę. W Bór. Knieja odepchnęła nas od swej (ponoć żyznej) piersi. Grzybów jadalnych znaleźliśmy aż dwa. Przy samym nasypie kolejowym. Niejadalne, acz fotogeniczne tałatajstwo plemiło się natomiast niczym antyrządowe posty moich znajomych na fejbuku.
W ogóle światło dopisało wspaniale. Zdjęcia wykonał Godryk. Chłopak ma talent. Dziękuję, Godryku.
Każdemu radzę, by choć raz wybrał się na grzyby w fantazyjnym, acz niepraktycznym odzieniu. Te Milijony drobnych suchych gałązek, wplatające się w każdy fałd koronkowej kiecki. Wiecie, dlaczego Romantyczne Heroiny tak rzadko uciekały do lasu? Bo wyjebawszy się o pierwszy napotkany pieniek, wyzionęłyby ducha w jałowcach.
Wum symuluje pełną jedność z Przyrodą.
Wyglądam, jakbym przyzywała duchy ziemi i powietrza, nieprawdaż? A ja tu wietrzę sobie pachy.
Taki wyraz twarzy zwiemy fachowo „elfem pogardy”.
Uduchowiona Dzieweczka wchodzi w pobratymstwo z listowiem.
Wietrzenia ciąg dalszy. Trawy były miękkie i wygodne.
Jakoś nigdy nie umiałam zbyt długo utrzymać wizerunku Kobiety Marzycielskiej A Tajemniczej. Mówię Wam, fajnie było. A na tych dwóch koźlakach usmażyliśmy jajecznicę.
„Na tych dwóch koźlakach…” a pod spodem buty – moja wyobraźnia pracuje 😀
O to to to! O tym samym pomyślałam 😀
Mogę wam wysłać zdjęcia koźlaków na priva. Uznałam, że jeden Artystyczny Muchomór w poście wystarczy.
Odważna jesteś. Gdybym tak leżał w trawie to bałbym się, że mi gdzieś pająk wlezie.
Wiesz, akurat na tym zdjęciu przed żyjątkami chroni mnie odzież. 😀
Pająk na odzieży powoduje u mnie paniczne otrzepywanie się, połączone z wydawaniem nieartykułowanych dźwięków 😀
Ja bym stawiala na kleszcza. Dran wlazi po ciuchach. Lepiej sprawdzcie wszystkie zakamarki 😉
Ha! I gdzie te popiele i popioly? Ja tu widze gotyk.
J.
A bo Mroczną Czerń też bardzo lubię i to był akurat jej dzień.
Jakie odlotowe zdjęcia.
Czy nie myślałaś o prowadzeniu takiego bloga z outfitami. Z taka fantazją i nieziemską urodą byłabyś rodzimą Madame de Rosa.
Brakuje takich klimatów…
Śliczne
Hej, Devo. Long time no see. Miło mi ogromnie, ale z Madame de Rosa bym się nie porównywała. Laska prezentuje się jak zawodowa modelka (i jak posiadaczka Grubych Milijonów utopionych w kreacjach.) Z moim zamiłowaniem do lumpeksów mogę ewentualnie robić za krajową Jean Greige. 🙂 Jeśli fotograf będzie miał czas i ochotę, to zacznę po prostu ilustrować posty na tym blogu własnymi fociami.