Dzień kobiet.

Sytuacja jest taka, jak widać, czyli wujowa raczej. Polski rząd w parze z polskim kościołem robią, co mogą, by z obywatelki uczynić ubezwłasnowolnionego podczłowieka. Z każdej: z takiej, która chce mieć dzieci i z takiej, która nade wszystko w świecie wolałaby ich nie mieć. Młodej i starej. Wyzwolonej i wręcz przeciwnie. Jak przyjdzie co do czego, w oczach księdza, lekarza, sądu – jesteś tylko dwunożną macicą.
Bezsilność dławi w gardle. Same nie damy rady odwalić tego głazu; na jego ciężar składa się nasza parszywa historia, fatalna sytuacja geopolityczna, tnąca do kości podłość tak wielu ludzi wreszcie RENU 28.
Tym cenniejszy każdy głos ze strony ogarniętych mężczyzn. Tych, którzy mają dość rozumu i serca, by wczuć się w sytuację kogoś, komu systemowo, krok po kroczku odbiera się prawo do samostanowienia i godność. Wyjść poza zagrodową retorykę „NASZYCH żon, NASZYCH córek.” Wychylić się z zastanego, nie oczekując za to hołdów, oklasków ani gliglania pod bródką.
Dziękuję, że jesteście.

A tu nuta. Wątpię mocno, by imć Fisz miał to, co ja na myśli, pisząc ten tekst. Ale to nic, bo pasuje.

W ramiona wtulę się
To nie pozwoli mi
Bać się z oddali głosów

I jeśli czujesz się
Zmęczony tak jak ja
Nie sypiasz dobrze nocą

Nie bądź mi wrogiem
I zapomnij o tych co
O tych, co tęsknią do wojen

6 thoughts on “Dzień kobiet.

  1. Mądrze piszesz o tym, żeby ruszyli tyłek i rozum ci, którzy mogą być głośniej słyszani dzięki swojemu uprzywilejowaniu, a zwykle mimo normalnych poglądów (nie wiedzieć czemu nazywanych postępowymi, kwa mać) siedzą cicho.

    Co do oczekiwania gliglania pod bródką i podziwu, wkuropatwił mnie mocno felieton Hartmanna w Polityce. Dżizas, jak ten gość się napawa swoją prawilnością. Swoją Racją przewlekłą i wiekuistą i tym, jaki to on był zły i nierównościowy i obleśny jeszcze niedawno. Aż przymlaskuje, pisząc, jak to on bardzo ludzi w kobitach nie widział. Coś jak człowiek, który przestał pić i podle traktować innych i oczekuje, że mu za to pomnik wzniosą z białej czekolady i będą na klęczkach dziękować a gdziesik ukradkiem za tym tęskni, więc te dziękczynienia mają mu chyba skompensować tę potworną stratę.
    (Możliwe też, że zwyczajnie mnie irytuje jego wujaszkujący styl.)

    • Och, przypomniałaś mi o kimś, kogo znałam. Od całego świata oczekiwał preferencyjnego traktowania za wyczołganie się z czynnego alkoholizmu. Było to i straszne, i śmieszne. 😀

  2. Nino trafiłam do Ciebie już jakiś czas wcześniej i czytam z ciekawością Twoje wpisy, choć nie ze wszystkim się zgadzam. Ale z tym muszę się zgodzić. Choć jestem katoliczką, to wiem, że są babki, które uważają inaczej i chcą żyć po swojemu. A wolną wolę trzeba uszanować, a nie wciskać im na siłę stylu życia, którego nie preferują…
    Nie lubię, jak ktoś próbuje mi grzebać w umyśle, kontrolować i nie raz zdarzyło mi się dyskutować, bo nie lubię wszystkiego przyjmować na oślep! Niedawno taki mądra dewotka mi truła, że już mam prawie ćwierć wieku, a dalej nikogo nie mam, za chwilę to nie będzie się opłacać, bo dzieci powinno się rodzić w wieku 20-25 lat 😀 Popłakałam się ze śmiechu 🙂
    A to, co się teraz dzieje z tym wszystkim, to jakieś czysta paranoja. Niestety, mam te szczęście, że przylepiają się do mnie szowiniści i inni mądrzy, którzy radzą mi się dosładzać i złagodnieć. Podejrzewali u mnie wszystko, od żydowskiego pochodzenia (bo nos) do zmiany płci na damską włącznie. Ech, ta Polska…

    BTW, pisałaś u Marii o dekatyzowaniach, podartych rzeczach i wypłowiałych rzeczach 🙂 Ostatnio odkryłam ten wpis o właśnie takim stylu, to chyba dokładnie to, co 🙂 http://getthelook.pl/typologia-ethereal/wietrzny-ethereal/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *