Nastawienie nie jest czymś, co można przełączyć wajchą.
Kiedy mówisz: „masz złe podejście”, cierpiący człowiek po drugiej stronie słyszy: „sam jesteś sobie winien.”
Continue reading
Category Archives: natura Lucka
Nie lubię zimy
Nie lubię zimy. A wiecie, czego w niej nie lubię najbardziej? Tego, że ciągle jestem spocona.
Cały kurwa czas. Za wyjątkiem krótkich przejść między domem a sklepem, domem a autobusem. Domem a miejscem udręki publicznej typu poczta. Pani pocztowa lampi się sennie na moją kopertę. Zagłębia w egzystencjonalny stupor. Podczas, gdy mnie struga potu cieknie po nerkach.
Continue reading
Co to jest poliamoria (3). Zazdrość

To zwierzątko nazywa się blue spotted ribbon stingray i jest absolutnie urocze. Jakby wymyślił je ktoś z Pixara. (Gdyby zazdrość była żywa, byłaby czymś z kolącym zatrutym ogonem. Dlatego będzie ilustrowało ten wpis.)
Zazdrość to taka sama przyjemność jak puszczanie wódczanego pawia. Boli okropnie, wygląda obrzydliwie i zraża nam ludzi.
Wyzwolenie się od tego gada to zadanie na całe życie. A przejście w tryb poli wbrew pozorom w tym pomaga.
Co to jest poliamoria (2). Z czym to się je?

No właśnie, z czym? (Obczajcie tę wykwintną brytfannę, w której podano mi – znakomitego zresztą – burgera. Na papierze. Papier był do pieczenia, but still.)
W poprzedniej audycji musnęliśmy kwestię tego, czym jest poliamoria. Dzisiaj będziemy wgryzać się w temat. A jest w co. Zagadnienie ma wydatny zadek.
Podstawą poliamorii jest proste i optymistyczne założenie, iż miłość się mnoży, kiedy się ją dzieli.
Continue reading
Co to jest poliamoria. Z pierwszej ręki

Kot Karmel uznał, że to on jest bohaterem tego postu. Weź dyskutuj z sześcioma kilogramami egotycznego futra.
Szanowni, Szanowne oraz Dżendery, będzie coming out. Czyli wystawianie prywatności na pokaz, full frontal, po calaku. Kogo dywagacje nad cudzym życiem płciowym krępują/irytują/nudzą, tego serdecznie zapraszam do postu niżej.
Jestem poliamorystką. Brzmi dość dziwacznie i trudno to wymówić. Na co dzień używam więc formy skróconej – poli.
Jestem poli.
Continue reading
O zaletach i wadach niebycia miłym
Mój dobry przyjaciel K. potrafi być miły dla ludzi. Nie wyuczył się tego na żadnych kursach. Nie wstawał przez lata o świcie, ćwicząc z coraz większymi obciążnikami do wtóru „Eye of the Tiger.” Trudna umiejętność bycia miłym przychodzi mu naturalnie.
K. przyszedł na świat obdarzony ogromną empatią i jeszcze większym altruizmem. Nalegam, by ostro rozgraniczać te dwie sprawy. Empatia to umiejętność doświadczania emocji innych. Altruizm – to taki sposób myślenia, w którym owe emocje uznaje się za interesujące, cenne i godne ochrony.
Śmierć zakupoholiczki
Przez całe lata odpowiedź na wszystkie moje prośby brzmiała: nie, nie i nie. Bo nie. Dziwnym nie jest, że gdy wreszcie dostałam do rąk pierwszą pensję – odjebało mi na całego. Drogie matki, teraźniejsze i przyszłe. Odmawiając dzieciowi swemu WSZYSTKIEGO hodujecie nie niezłomnego ascetę, a przyszłego zakupoholika. Mówię jak jest. Mariusz Wum Kolonko.
Cieszyć się cudzym szczęściem
Kiedyś pewien osobnik, charakteryzujący się empatią sągu drzewa zarzucił mi, że nie umiem się cieszyć szczęściem innych. Istotnie nie umiem. Nigdy nie rozumiałam tej szlachetnej koncepcji. Ani jako mała dziewczynka, ani potem. Nie pojmuję jej i teraz.
Lepiej trzymać z tym, kto bije

Obrazek Człeka-Nietoperza, sprzedającego wiernemu Robinowi liścia rozplenił się w internecie w tysiącu wariantów. Najwyraźniej mnóstwo ludzi uważa, że jest bardzo zabawny.
Zgwałcono kobietę? „Mogła tam nie iść, mogła się tak nie ubierać.” Rzesze ludzi patrzą w oczy biedzie za sprawą pochopnie zaciągniętego kredytu we frankach? „Było myśleć, za głupotę się płaci.” Osoby, którym tego typu wypowiedzi przychodzą najłatwiej – to właśnie owi mityczni normalni. Jak dotąd w życiu szło im świetnie. Nie dopuszczają myśli, że mogłoby nagle pójść nie tak. Okrutne wypadki losowe? Bankructwo? Nieuleczalne choroby, niweczące prężną karierę zawodową? Takie rzeczy przytrafiają się tylko osobom nieodpowiedzialnym i lekkomyślnym, ale nie mnie! Na pewno nie mnie!
Mężczyźni, których kochałam
Z B. leczyłam się długo i boleśnie. Być może coś mi zadał, jak ujmowali rzecz bohaterowie Sienkiewicza. Pachniał nie jak człowiek, lecz jak stworzenie z pogańskich mitologii. Wrotycz i nasięźrał. Ślepia miał kpiące, czułe i tęskne (nie dla mnie.) Psychiczny woal – z gatunku niepenetrowalnych. Palił (co ja mam z tym paleniem!) świadomie efektownie, bez pośpiechu, delektując się każdym dymkiem. Siadałam mu na kolanach naga, z petem w zębach, a on nieśpiesznie przerzucał niekończącą się bibliotekę klasycznych metalowych kawałków. Uwielbiałam chłód jego rozsypanych włosów. Oraz gdy mi śpiewał.