Witam w dzisiejszej audycji. Zostało mi do omówienia dolne pół fenomenalnie niedorzecznego artykułu z Rzepy (o, tego: http://www4.rp.pl/artykul/1185694-Single-kontra-rodziny.html)
Ton i wydźwięk utworu został do samego końca twardo wytrzymany. Żadnych zaskoczeń. Mamy do czynienia z tzw. eskalacją zajoba. Widok to niezbyt wdzięczny, za to interesujący.
Do czynu!
„Singiel, żeby być szczęśliwym singlem, musi się ciągle utwierdzać w przekonaniu, że postępuje słusznie. (…)musi z gorliwością neofity walczyć z rodziną na każdym niemal kroku.”
Prawda to szczera. Jak przyjeżdżam czasem do matki na niedzielny obiad (macierz ma posiada cierpliwość benedyktyńską do obierania, siekania, krojenia etc. i w związku tym potrawy jej są znacznie bardziej frymuśne, niż te moje) to jeszcze po widelca nie sięgnę, jeszcze kotleta dobrze nie rozkroję – a już Zwalczam Rodzinę. Z gorliwością neofity, prawda. Ponadto mijając na ulicy grupy wieloosobowe złożone z ojca, matki oraz x nieletnich – wydaję z siebie nienawistny wizg. Tudzież pluję im pod nogi.