Płetwa grzbietowa.

Muszę przestać cykać sobie fotki po tej stronie balkonu, bo łupiące w oczy słońce sprawia, że wyglądam, jakbym zjadła cytrynę.

Muszę przestać cykać sobie fotki po tej stronie balkonu, bo łupiące w oczy słońce sprawia, że wyglądam, jakbym zjadła cytrynę.

Piękno jest w oku patrzącego.

Długo, och, jak długo się tego uczyłam. Byłam straszliwie przemądrzałą małolatą. Apodyktycznym rewolwerowcem, strzelającym opiniami na prawo i lewo. Gdy widziałam na ulicy kobietę np. z grubymi dredami po pas, przed oczyma duszy mojej wyświetlała się wielka plansza: JAK MOŻNA TAK ZMARNOWAĆ TYLE DOBRYCH WŁOSÓW? Continue reading

Błękitna łączka i szafa bez drzwi

No hej. Szanowni, udałam się w szafiarstwo.

Od lat chciałam – i od lat powstrzymywały mnie imponderabilia. Lekceważące parsknięcie byłego chłopaka. Niedobory sprzętowe. Lęk, iż zostanę uznana za osobę niepoważną.

No i co z tego? Ja JESTEM osobą niepoważną. Uwielbiam się stroić i odkąd mam możliwość, czynię to z pietyzmem godnym lepszej sprawy.

Od paru tygodni składam się do grubego – nie tylko w przenośni – tematu (czy ja już kiedyś czegoś podobnego nie pisałam?) A póki co mam dla was wstrząsające wprowadzenie w moją letnią szafę.

1Wstrząsające, albowiem szafa (po prawdzie nie moja, lecz G.)  nie ma drzwi. Nie ma, bo je urwałam. Such glamour.
Continue reading

Hipster a Teoria Doboru Erotycznego

Model do składania. Taka minigierka istnieje, jest dostępna tu, o: http://www.dolldivine.com/hipster-dress-up-game.php

Model do składania. Taka minigierka istnieje, jest dostępna tu, o: http://www.dolldivine.com/hipster-dress-up-game.php


Dzisiejsza Młodzież kupuje koszulki zespołów już postarzone. Efekt vintage. Nastolatki hodują brody typu Engels, a chłopy pod czterdziestkę noszą apaszki.
Największym moim problemem jest szablonowość. Zupełnie, jakby opylali ten szajs w zestawach. W promocji. Że jak weźmiesz dekolt, dziarę po sumeryjsku i sznurki na nadgarstkach – to dorzucimy zaczes circa Hitlerjugend w rozkwicie. Wąs idioty. I pingle.
Nie jestem aż takim wapniakiem, by nie umieć dostrzec piękna tam, gdzie jest ono ewidentne. Bywają twarze, których urodę podbija własnie fala typu Hitlerjugend. Bywają nadgarstki stworzone dla sznurków. Trafiają się nawet ładne męskie kostki u nóg (och, jedna para na tysiąc.) Rzadko jednak wszystkie modne chwyty stosowane naraz zdobią właściciela.

Continue reading

Jestem za stara. I kocham ten stan.

Za stara by wciskać się w buty, w których moje stopy płaczą z bólu. By obnosić fryzurę, która wcale mi się nie podoba, bo misiu zawsze marzył o naturalnej hipisce z konwaliami w niefarbowanych splotach. Za stara, by słuchać opinii odnośnie własnej osoby, o którą nie prosiłam.
Lecz nade wszystko – za stara, by choć na moment pomylić czyjeś roszczenia z własnym obowiązkiem. To wspaniały stan, który zalecam każdemu.

Continue reading

Nie warto być empatycznym

Od kiedy pamiętam, emocje obcych ludzi wchodzą mi na psychę. Niczym oddział specjalny do willi mafijnego bossa. To jest – z przytupem. Włażę ci ja do tramwaju czy innego środka udręki zbiorowej. Patrzę na twarze wokół, zmięte, skrzywione, tak bardzo po nadwiślańsku niechętne bliźnim. I wcale tego nie chcąc, widzę jednostkowe tragedie. Kakafonia z odłamków cudzego życia wdziera mi się pod czachę, powodując szkody. Nie mogę się skupić na własnym.

Continue reading

18 fryzur Kima, czyli warto być niemodną(-ym)

Witam serdecznie. Dzisiejszy wpis będzie płytki niczym spodek.

W związku z tym uprasza się zapewnić sobie przy lekturze jakieś chipsy, prażynki czy inne piprztycle. Suszony boczek w ostateczności może być.

Właściwym stanem ducha na dziś jest ten towarzyszący pochrupywaniu.

Najukochańszy Przywódca, najmiłosierniej panujący wszystkim mającym pecha urodzić się w Północnej Korei Kim Dzong Un (czy tak się to pisze?) całkiem niedawno oficjalnie zatwierdził 18 Dopuszczonych Do Użytku damskich fryzur. Tak jest. Informację ułowiłam w mętnych odmętach internetu (czytaj: wylazła na wierzch wyborczej, która zapewne wzięła ją np. stąd:http://www.opposingviews.com/i/society/north-korean-women-encouraged-choose-18-official-hairstyles-men-get-10

Zatwierdzenie (omal nie napisałam: zatwardzenie) Najjaśniejszego Przywódcy ma moc urzędową, jak pewnie wszystko zresztą w tym nieszczęsnym kraju. Do fryzjerów rozesłano stosowne pomoce naukowe, zawierające zdjęcia poglądowe i numerki, o:

Powrót do przeszłości, czyli od Lindy Hamilton do Pani na Poczcie.

Powrót do przeszłości, czyli od Lindy Hamilton do Pani na Poczcie.

Cisnące się na usta: „Ciotka Kryśka w osiemdziesiątym szóstym, jako żywa!” oraz: „Aaaarrrrgh!” pozostawiamy bez komentarza.

Na taki widok serca pasjonatów stylowego wyglądu musiały zabić zgodnym rytmem przerażenia i współczucia. Mniejsza o żenującość propozycyj (najwidoczniej Drogi Przywódca ma fetysz ejtisowy.) Ale – t y l k o 18 dozwolonych opcji?  (nie jest tak źle, koreańska płeć brzydsza otrzymała propozycji 10.) Jak można w tak szczupłym przedziale możliwości zawrzeć wielkie i wspaniałe Ja? Toż to kołchoz, panie-tego. Ja bym chyba zwariował/a, itp.

Tak, niewątpliwie Korea Północna jest kołchozem. Jego mieszkańcy mają zaprawdę ważniejsze problemy na (nomen omen) głowach, aniżeli brak możności Wyrażenia Się poprzez wygląd.

A teraz wrócę na nasze rodzime, szczęśliwie jak najdalsze od skołchoźnienia ulice i zadam proste pytanie: Ile typów fryzur damskich najczęściej widuje się na nich na co dzień?

Dla ułatwienia – pod uwagę weźmy li i jedynie tę samą grupę demograficzną, którą widać na zdjęciach z Kimlandii, czyli –  czyli dziewczyny i młode kobiety. Takie raczej przed czterdziestką.

Policzyłam pod nosem i wyszło mi z sześć, może siedem. Tych fryzur. Włosy proste, rozpuszczone. Włosy proste rozpuszczone z asymetrycznym przedziałkiem, sczesane nad jedno oko. Kucyk; warkocz;  buła z włosów, spięta na odczepnego spinką-krokodylkiem. Chwiejący się na czubku czaszki koczek Mimbli ( celują w tym zwłaszcza młodziutkie faszionistki) i hit kilku ostatnich sezonów, asymetryczna fryzura z wygolonym bokiem. Doliczmy jeszcze włosy po prostu bardzo krótkie, zaczesane różnie.  Doliczmy coś, o czym akurat nie pomyślałam. Zaokrąglijmy to i mamy dziesięć. O osiem mniej niż u Kima.

Z kolorystyką jest jeszcze gorzej. Blond typu Sahara, miedziane rudości czy tak zwana czerń granatu to już właściwie kres skali szokujących wyskoków. Znakomita większość współobywatelek wybiera kolor, który udaje, że wcale go tam nie ma. Lub też szlachetny brak koloru.

( Jestem posiadaczką typowo polskiej okrywy włosowej w kolorze mysio-popielatym. A przynajmniej taką ją pamiętam, bo jasny błękit przykrył mysz. Przyznaję szczerze: życie z myszą na co dzień nie mieści mi się w głowie.)

Podobnie ma się rzecz z naszą modą uliczną. Mam tu na myśli konkretną, zalaną błockiem ulicę, np. w warszawskim Śródmieściu.  Przemierzam ją codziennie. Widuję powtarzalność rozwiązań, bezpieczne kolory, zestawy wiejące nudą na milę.

Stonowanie, dyskrecja i zachowawczość. Te najbardziej zasuszone spośród Ciotek Cnót  zdają się przyświecać mojej ulicy. Owszem – blogerki modowe, które zresztą bardzo lubię obserwować, w swoich małych królestwach stają na rzęsach i wyczyniają cuda. Owszem, na każdym rogu, w każdym kiosku można kupić pisemka tzw. shoppingowe, pełne papuzio barwnych i często wcale zabawnych (choć idiotycznie drogich, więc mających zastosowanie tylko jako inspiracja) propozycji. Ale w prawdziwym, pozbawionym glamouru, za to zachlapanym błotem życiu codziennym chyba mało kto z nich korzysta.

Dostrzegam dziwaczny paradoks. Z jednej strony żyjemy w kulcie pompowania marki własnej, co przedłużeniem jest ego. „Niepowtarzalność” to największa zaleta, ponoć.  Szeroka rzesza ludzi wydaje ogromne pieniądze na fatałaszki, buty, torebki i fryzjerów. Po co? No, przecież, żeby Wyrazić Się. Żeby Podkreślić Indywidualność. Żeby zaistnieć.

A mnie najszerszy ziew wygina szczękę, gdy na horyzoncie ukazuje się osoba podkreślona i zaistniała. Otrzaskana w trędowatych trędach. Z daleka można ją poznać, gdyż błyszczy przewidywalną ekstrawagancją żywcem (czy właśnie: nieżywcem) ściągniętą z Zarowego manekina. To jest dopiero powtarzalność.

Dlaczego dążenie do własnego stylu nader łatwo eroduje w mundurek? Czemuż, ach czemuż Polacy w większości tak strasznie nie lubią się odróżniać? Przede wszystkim zapewne z lenistwa. Daleko nie każdemu chce się samodzielnie odkrywać Amerykę, gdy dookoła wszystko już ślicznie wymyślone, pozestawiane i zachęcająco łypie z witryn H&M. Poza tym, jesteśmy generalnie narodem zawistnych, pozbawionych dystansu do siebie oraz miłosierdzia dla bliźniego, zgorzkniałych ponuraków. (Sama w to wierzę i powtarzam przy każdej okazji.) Takiej publice niełatwo wystawić na żer kruchą przecież godność własną. Założy człowiek sznurówki w dwóch różnych kolorach i cały autobus go obcina spojrzeniem.  Mój kumpel ma zazwyczaj obok siebie wolne miejsce, gdyż naród stracha się jego fryzury, glanów i flyersa.  Nie wspomnę tu o takich przyjemnościach, jak bycie gonionym (i/lub pobitym) przez grupkę krzepkich młodych ludzi, co nie lubią, jak kto się odchyla od niezdefiniowanej, acz Świętej Normy.

Lepiej siedzieć cicho, lepiej wciskać nos swój w książkę, gdy kogoś innego poniewierają, zaś w autobusie obnosić bikersy * oraz pastele.

Mam bardzo złą wiadomość dla tych, którzy wierzą, że konwencjonalnie modny wygląd uchroni ich przed wyśmianiem. Lub przed wpierdolem. Każdy szyderca co innego uznaje za śmieszne (pamiętacie białe kozaczki?) zaś wpierdol można dostać doprawdy za wszystko.

Goździkowa poleca.

 

Za bycie modnisią i za bycie ostentacyjnie niezainteresowanym trędami też. Moja serdeczna przyjaciółka od lat nosi się na sportowo; praktyczne bojówki, parka i buty treki.  Okres dojrzewania upłynął jej także na umykaniu przed rozmaitymi grupami, planującymi uczęstować ją specjałem powyżej.

Szczerze mówiąc, nie widzę rozwiązania. Może pomogłoby trochę więcej tolerancji i poczucia humoru w odniesieniu do stylówki bliźnich? Mniej obcinania w autobusach? Mniej przemocy i bicia, więcej radości życia? Nie wiem.

Jedno jest pewne: póki co, różowe włosy widywać będę głównie na blogach. Co mnie bardzo smuci.

 

* Żeby nie było: sama mam bikersy i noszę z zamiłowaniem.  Są wygodne i czuję się w nich prawie jak Syn Anarchii. 😀