Nie bardzo wiem, co by wam tu napisać. Zwaliły się na mnie różne kłopoty. Może pomniejsze w swej istocie, ale ja znam tylko jeden sposób reakcji na przeciwności losu; jest nim strach i silne przygnębienie.
Wumorganizm nie załapał jakoś dotąd, że nie każdy patyk w szprychy losu oznacza od razu zagrożenie życia. Zapewne już się tego nie nauczy.
Myślę, że przestanę już pisać i mówić o tym, co czuję.
Miałam kiedyś taką myśl, żeby skręcić nieco bardziej w stronę popkultury (ale nie tej bieżącej, bo o sto lat nie nadążam, tylko takiej, którą osobiście uważam za ważną, bo jakoś tam mnie ukształtowała.) Chciałybyście poczytać np. o feminiźmie „Emilki z Księżycowego Nowiu”? O ewolucji bohaterek u Pratchetta? A może cykl tekstów o mężczyznach z kina, którzy zaludniali swego czasu mą małoletnią wyobraźnię? (przyp. red.: na liście nie ma Hana Solo, serdecznie nie trawiłam typa.)
Dajcie znać, co wy na to.
Pisałam już na Fb, ale powtórzę: feminizm Emilki BARDZO TAAAAAK! <3 I cokolwiek innego wyjdzie spod Twojego pióra vel klawisza…
Co do kłopotów, to niestety, właśnie te pomniejsze, które się nawarstwiają wysysają z nas wszystko i nas dobijają- wielkie tragedie, wbrew pozorom, łatwiej nieść, bo są bardziej spektakularne, romantyczne, implikują jakiś heroizm. Nikt nie nazwie heroizmem zmagania z natłokiem codziennego syfu, który sukcesywnie i niestrudzenie narasta i nas ciągnie w dół.
Nino, nie jesteś sama. Nawet nie wiesz, jak bardzo dobrze rozumiem Twoje położenie. Myślę o Tobie! I wiem, że mi nie wierzysz, ale ja wierzę za Ciebie: będzie lepiej! <3 Trzymaj się! P.S. Pratchett też bardzo TAK. I w ogóle popkultura wszelaka z Twojej perspektywy- na samą myśl jaram się jak ksiądz nowym ministrantem! 😉
Czekam na Twoje wpisy i jestem spragniona, serio 🙂 Już się martwiłam, co tak długo Cię nie ma. Skoro jest Ci źle, to potraktuj pisanie tu jako terapię. A życie każdemu nie idzie jak z płatka, codziennie jakiś zonk, ale trzeba być otwartym, bo czasem są miłe niespodzianki, takie bonusy od losu. Też mam osobowość depresyjną i doskonale Cię rozumiem. Nauczyłam się z tym żyć, rozpoznawać kiedy to się zaczyna Jak czuję, że nadchodzi czarna chmura, wymyślam jakieś przyjemności, drobiazgi, miły wieczór, fajny film, jakiś ciuszek sobie przerobię ze starego, nie wybiegam do przodu, nie zamartwiam się całym swoim życiem i światem. Wiem, że każdy jest inny i oczywiście żadnych rad nie udzielam, ale pisz dla nas, a my będziemy czytać i się zachwycać 🙂
Jesienne liście to ja już widuję od połowy lipca. Tak samo śliwki. Wszystko jakoś wcześniej w tym roku. Ale że się kraj nasz zmienia w tropikalny, to fakt.
Wumie, pisz i o depresji i o bohaterach swojej wyobraźni.
Odpowiedź na końcowe pytanie brzmi: bardzo chętnie. Przy czym z zainteresowaniem przeczytałabym również esej „Dlaczego nie ciepię Hana Solo”.