Drogie osoby, życie napieprza z obu luf, więc dziś tylko wierszyk (? Bo to chyba proza nie jest):
Co się popsuło, rozsznurowało, pogniotło
zaginęło przy przeprowadzce
lub w tłumaczeniu,
w kałużę padło,
nic już z tego nie będzie, no trudno
co nas uwiodło, a potem zawiodło;
nieważne.
Człowiek to nie jest kartka w szkicowniku perfekcjonisty,
że jedna krzywa kreska i do śmieci.
Na to co nas splamiło – nie ma dość dobrych gumek, nawet z chleba.
Mówi się trudno i żyje się dalej.
A mnie dzisiaj z nowej pracy wywalili? kierownik uznał, że nie mam drygu do sprzątania. Robota poniżej wszelkich kwalifikacji, ale chciałam na szybko coś znaleźć, a i tak jakoś przykro… w wymarzonych stanowiskach koniec końców mnie nie chcą, w niewymarzonych nie zostaję długo jak widać. Na przekwalifikowanie się też trza mieć piniondzie… nie pisana mi chyba mityczna kariera do zrobienia, oj nie? idę jutro ostatni dzień, żeby zachować twarz, zrobię na błysk, i oddzwonię na telefon z wtorku. Mówi się trudno i żyje dalej…
Miałam w życiu parę takich prac, które wydawały się wręcz głupie, a jednak mnie z nich wyrzucano. Bardzo niszcząco podziałało to na moją samoocenę. Dziś myślę, że niestety, tkwiąc w niewłaściwej dla nas robocie – prędzej czy później tę niewłaściwość ujawnimy.
Robienie kariery to taka sama grubo lukrowana fikcja jak życie bohaterów serialu „Dynastia”, obawiam się. Chodzi po prostu o to, żeby przetrwać, przy okazji nie zaszlachtowawszy się psychicznie.
Uff. Można rzec, że wyszłam z tej jakże przykrej sytuacji z twarzą. Umowa nie została przedłużona. Ale otwiera się przede mną potencjalnie nowa możliwość. Jak już będzie na pewno, to zdradzę szczegóły☺.
Trudno stwierdzić na ile mnie faktycznie pociąga tzw. ”robienie kariery”. Na pewno chcę w końcu dostać pracę adekwatną do moich predyspozycji, stabilną i o stałych porach. Bardzo potrzebny jest mi taki regularny rozkład dnia, a zarazem możliwość wykazania się moimi predyspozycjami zbawiennie wręcz działa na moją samoocenę. Chcę mieć komfort regularnych dochodów i możliwość używania swojej inwencji twórczej. Czy to by mnie zaprowadziło na drogę jakiegoś awansu czy prestiżu społecznego, nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Chcę powiedzieć prostu realizować swój potencjał. Nie tylko z konieczności zarabiania pieniędzy, ale także po to, żeby czuć się dobrze w swojej skórze.
Jak śpiewało Voo Voo: Nabroiło się (…), a to niepełny jeszcze bilans strat. Trzymam kciuki, żeby się jednak wyprostowało. Czytam od niedawna, za to rzetelnie, od deski do deski, uwielbiam! Pozdrowienia!