Patrząc, jak schnie farba


Dosłownie przed chwilą zrozumiałam, że jeśli nie wrócę do bloga mimo Trudności Obiektywnych, to nie wrócę doń już nigdy.

Szanowni,

będzie Ekspiacja.

z początku nie pisałam tu nic, bowiem miałam nadzieję, że uda mi się znaleźć w moim mieszkanku choć jedną nieodrapaną ścianę i wrócić do kraszenia każdego wpisu zdjęciem. Albo sześcioma. Najstarsi z was pamiętają, iż pewnego lata czyniłam tak przez kilka wpisów z rzędu. Wciąż za tym tęsknię.  Bywa tak, że jedynym, co mnie motywuje do wciągnięcia na grzbiet czegoś poza koszulką z wczoraj wiszącą na krześle – jest świadomość, że ktoś poza panią w spożywczaku „Dziadek” ujrzy tego dnia mój outfit.

Ściany bez odrapań nie znalazłam, dobrego światła też nie. Będę musiała z tym żyć.

Potem nie pisałam nic, bo czułam się jak coś, co kot przywlókł i co zostawił sobie na potem. W takim stanie wychodzą ze mnie teksty równie podnoszące na duchu co patrzenie, jak schnie farba. Ten kraj schodzi na psy, reszta świata zresztą też; potrzebne są promyczki radości, a nie moje ubolewania. Nie chciałam wam tego robić. Nie chciałam tego robić nikomu.

Jeszcze później nie pisałam nic, bo się wstydziłam, że tak długo nie piszę.

A dzisiaj, dosłownie przed chwilą zrozumiałam, że jeśli nie wrócę do bloga mimo Trudności Obiektywnych, to nie wrócę doń już nigdy.

Nadal czuję się jak coś, co kot etc. etc. Trwa to już któryś miesiąc; w sumie to nie pamiętam, który. Nie potrafię zasnąć, a potem nie mogę się obudzić. Sypiam po szesnaście, czasem osiemnaście godzin. Mam teorię, iż moje antydepresanty po prostu przestały robić robotę. Jak choć raz uda mi się nie przespać pór, w których urzędują lekarze, to się tym zajmę.

Powtarzam to sobie od dwóch tygodni.

Zawalam każdy, nawet najbardziej odległy termin. Podejrzewam, iż moi zleceniodawcy – ludzie wyrozumiali, w końcu w tej branży nie z takimi dziwolągami się współpracowało – serdecznie mnie nienawidzą.

Wyglądam mniej więcej tak, jak się czuję. Jak człowiek śpi za długo, to mu twarz puchnie. Moja jest permanentnie spuchnięta, co zresztą widać w tym video wrzuconym poniżej. Okrutnie się cykałam pokazać Światu taką surową, nieumalowaną (czyt. niewyjściową) gębę. Okazało się, iż Świat ma to w dupie. Chyba powinnam się ucieszyć.

Już dość dawno temu zrozumiałam, że nie mogę ufać własnym odczuciom w ważnych kwestiach. Inni ludzie mają ten luksus, że obiorą sobie jakiś pogląd i się go trzymają; ja nie. U mnie wszystko faluje jak żagle podczas zmiennych wiatrów. Kiedy czuję się przyzwoicie, jestem piękną, charakterną, ciekawą kobietą o ujmującej, acz niebanalnej osobowości, przed którą jeszcze wiele dobrego. To oczywiste, że znajdę miłość. Tak jest wtedy i czuję każdym włóknem, iż jest to absolutna prawda.

Kiedy czuję się źle, jestem smętnym przegrywem, który zakończy żywot otoczony stadem kotów. A to dlatego, że nie posiadam żadnej z cnót, które mężczyźni wokół uznają za pociągające. Tj. nie jestem koścista (za to koniecznie z dużym cycem) pokorna ani głupia. Z tego zestawu tylko cyc się zgadza.

Na domiar złego jestem feministką. Poza Polską to żadna wada, ale mnie nie stać, żeby się wydostać z Polski.

Tak jest teraz –  i czuję każdym włóknem, iż jest to absolutna prawda.

Jakiś czas temu tak się złożyło, że spędziłam siedem godzin w pojeździe mechanicznym z trzema mało znanymi mi mężczyznami przed trzydziestką. Dowiedziałam się wtedy m.in., że jak dziewczyna, to tylko „taka drobna, malutka”, że „seks to z kimś do 70 kilo” oraz że cukrzycy dzielą się na tych genetycznych i „spasłe świnie, które wciąż wpierdalają” oraz same są sobie winne. Żadna z powyższych uwag nie była wycelowana we mnie, ot, tak sobie padły w konwersacji na ichniejsze tematy. Moi towarzysze podróży zachowywali się poza tym w sposób, który każe mi mniemać, iż są bardzo porządnymi ludźmi.

Niemniej poczułam się wtedy bardzo źle.

Nadal czuję się bardzo źle. Postaram się tu pisać mimo to.

P.S. Jak mi tu przyjdzie jakaś rura od piecyka i zacznie wbijać szpileczki, zbanuję i już sobie nie poczyta. Uczciwie ostrzegam. Nie Jestem W Nastroju.

 

29 thoughts on “Patrząc, jak schnie farba

  1. Nina, daj spokoj, zrobilo ci sie przykro bo jechalas jakis czas z trzema mlodocianymi debilami? Chyba jestes ponad taka glupote? Jak seks to z kims do 70 kilo buahahahaha! ??? co za cwele ???? chyba za wiele nie ruchali ??? Jak moze osoba z twoim intelektem brac takie gowno do siebie? A co do fazy to na pewno przejdzie, jak kazda. Postaraj sie w najblizszym czasie dotrzec jakos do lekarza, moze popros kogos znajomego zeby cie tam zaciagnal? Pozdrawiam goraco.
    Ps. A co do tych chlopcow to piszesz, ze pewnie byli porzadnymi ludzmi. Ok, moze byli, ale porzadny charakter nie zawsze wyklucza glupote. Mozna byc porzadnym, ale glupim ?

    • Tu nie chodzi o intelekt czy jakies bycie ponadto glupoty. Tu chodzi o to, ze jak codzien po n razy slyszysz takie teksty to czy tego chcesz czy nie WBIJAJA SIE do podswiadomosci. A juz zwlaszcza, jak ktos ma zjazd depresyjny. Wtedy taki „glupi tekst co powinnas byc ponadto” potrafi kogos wypchnąć przez okno. I to z dziesiątego piętra, a nie pierwszego, tak dla żartu :-/

      • Nie podniecaj sie tak, Futrzak, bo sam(a) jeszcze wyskoczysz. Z mojej wypowiedzi chyba jasno wynika, ze trzymam strone Wuma I zycze jej jak najlepiej. A one sama nie napisala, ze slyszy takie teksty n razy kazdego dnia, tylko, ze to byl incydent.

        • Nuko, uprzejmiej trochę. Nie podoba mi się Twój ton. Oraz owszem, stykam się z tego rodzaju uwagami niemal każdego dnia swojego życia – nie muszę w tym celu nawet przebywać wśród ludzi, wystarczy, że otworzę internet. Kultura, w której żyjemy przyzwala (czy raczej: aktywnie zachęca) do flekowania osób grubych. Ale to jest temat na osobny wpis.

    • A może skończmy z gadaniem o tym, że to ofiara ma być ponad to? Tak samo jak z „ustąp, jesteś starsza, bądź mądrzejsza”. No żesz @$@$%^%&@!!!!

  2. Droga Nino, ogromnie brakuje w przestrzeni publicznej takich kobiet jak Ty – wyrazistych, piekielnie inteligentnych i niebanalnie pięknych. Dlatego cieszę się, że jesteś i piszesz. Ostatnio oglądałam filmik z Twoim makijażem i uświadomiłam sobie, że masz głos podobny do Grażyny Szapołowskiej, bez jej aktorskiej maniery, jednak o podobnym poziomie seksualnej atrakcyjności. A co do panów to mam wrażenie, że szczególnie ci przed trzydziestką uwielbiają wyrażać opinie ściągające w dół płeć piękną. Nie wiem, czy chodzi o jakąś chorą potrzebę dominacji lecz swojego czasu, czyli dobre 15 lat temu tez wysłuchiwałam podobnych „obiektywnych” przemyśleń.

    • Dziękuję z serca za miłe słowa. 🙂
      Z tego co obserwuję, to bardzo wielu mężczyzn we wszystkich przedziałach wiekowych chętnie, głośno a często rzyga pogardą w stosunku do kobiet. Taki mamy klimat. Polska jest (k)rajem mizoginów. Bardzo bym chciała, żeby ci myślący aktywniej dawali im odpór, ale oni często nie mają na to ochoty.

  3. Współczuję i życzę siły, żeby zwlec się z łóżka i dotrzeć do lekarza.
    Nie wiem, czy to cię jakoś pocieszy, ale im bardziej wybredny, tym zwykle bardziej taki, którego zachowanie odstrasza dziewczyny.

    • Ino, wiem, że tak jest. Przygnębia mnie fakt, że można takie rzeczy wygłaszać bez krępacji i się za nie nie wstydzić, bo tak są powszechne i społeczeństwo na nie przyzwala. Przygnębia mnie kryminalny brak empatii.

  4. Bo odpuszczają, nie mają siły, chęci, lub jak to ktoś fajnie nazwał – dbają o „higienę duszy”. Tamtych jest za dużo. To taki standard, do którego nie pasujemy. Tak jakbyśmy były z „innej bajki”… Pozdrawiam. Pisz. Nie zmieniaj się.

    • Nie zmienię się na pewno, mam bardzo silny charakter – nie do ruszenia. 😀 „Higiena duszy” to zaiste eleganckie określenie na wdupiemanie.

  5. Znajduję przyjemność w bliskich i łatwych celach. Coś co jest w zasięgu ręki po realizacji daje przyjemność i oczywiście Nie wymagać od siebie za dużo na raz. To mój sposób na poprawę nastroju… Może tak?

  6. Nie wiem, czy to zajadłe ocenianie czyjejś wartości przez pryzmat ciała to kwestia #tegokraju, czy sprawa ogólnoludzka. Patrz: wszystkie memy o „mężczyznach zaczynających się od 180 cm”, mężczyznach, którzy „psami nie są, na kości się nie rzucą” kontrowanych przez memy o „grubych babach hehehe” i rozmowach jak ta, którą przytaczasz. Kiedyś w casualowej rozmowie znajomy rzucił mi tekstem: „Moja była to praktycznie cycków nie miała. (szybkie spojrzenie na mój dekolt, zmarszczona brew, oświecenie) Coś tak jak ty!”. Poczułam się wgnieciona w ziemię i sprowadzona do tych cycków właśnie, a chwilę wcześniej byłam po prostu jego znajomą, z osobowością i zainteresowaniami, a nie po prostu ciałem. Do tej pory jest mi wstyd, że nie dałam mu wtedy należytego odporu. Teraz rozegrałabym to inaczej.
    Przesyłam Autorce słowa wsparcia (i wyrazy uznania za blog i fajną stylówę!) — Koścista baba bez cycków

    • Dziękuję. No, ja młodzieńcowi od 70 kilo odrzekłam, że jak będzie taki wybredny, to nie porucha nigdy – ale się nie przejął. Niektóre głowy są bardzo szczelne. 😀

  7. Witaj Nino. Polecam nie czytać głupot, nie oglądac wiadomości i lepiej się będzie żyło. Sprawdzone 🙂 Nie wiem co to za chłopaczki były ale jakieś to takie głupie i bezmyślne raczej. Sama mam znajomych o kilka lat młodszych od siebie (sama jestem po 30-tce) i nie prezentują takiego poziomu jak tamci.

  8. Właśnie próbuję przepracować podobny temat z moim chłopakiem. Ma nadwagę, co mi w ogóle nie przeszkadza, a przecież gdyby przeszkadzało, nie weszłabym w związek, bo ma ją od zawsze. Niestety on, choć to rozumie, wciąż czuje się gorszy. Nie chce iść na terapię, bo się wstydzi, ale ja nie spocznę, dopóki go nie przekonam.
    I chyba troszkę wiem co czujesz, bo jestem osobą, na którą większość antydepresantów nie działa lub działa bardzo słabo. Trzymaj się, jesteś piękna (fizycznie i duchowo) nieważne co słyszysz!

    • Janko, dziękuję za dobre słowo. Dla grubych ludzi życie to festiwal większych i mniejszych upokorzeń; trzeba lat, by zabliźnić szkody, które poczyniło społeczeństwo swym chwalebnym, kolektywnym wysiłkiem. Nie poddawaj się. Terapia nie jest łatwa, a gdy się nie ma dostępu do usług NFZ, to również nie jest tania – ale obawiam się, że jest niezbędna.

  9. Uwielbiam Cię czytać. Identyfikuję się z wieloma rzeczami, o których piszesz. Wprawdzie nie mam cukrzycy, ale dawno temu uległam presji bycia szczupłą i odchudzam się od zawsze. Liczba kilogramów jest wyznacznikiem samopoczucia i samooceny. Kiedy o tym piszę wydaje mi się to strasznie głupie, bo wewnetrznie uważam, że wygląd nie ma nic do rzeczy jesli chodzi o fajnosc człowieka. Ale na siebie już tego przełożyć nie potrafię. Kiedy się nie odchudzam, bo nie mam siły, czasu albo dla odmiany mam depresję (a mam nawracające), żyję w pogardzie dla siebie, nienawidzę swojego wyglądu, uważam się za brzydką osobę. Strasznie drażni mnie, że wygląd ma dla mnie takie znaczenie, że opieram na nim poczucie własnej wartości. A nie na przykład na tym, że jestem inteligentna, dowcipna, wykształcona i kreatywna. Że jestem współtwórcą dwóch zajebistych córek, że mój mąż mnie wielbi. Znalazłam miłość, ale ta nie uleczyła mojej duszy. Karcę siebie za to, że nie doceniam plusów swojego życia tylko myślę o duperelach. Nasze sytuację są inne, ale widzę wiele podobieństw w myśleniu i czytanie Twoich tekstów daje mi ulgę, ulgę, to straszne, że jest więcej takich cierpiących jak ja. Nie odpuszczaj, pisz proszę, nawet jak masz wylać szlam. Serdecznie Cię ściskam, choć nie znam.

    • Także ściskam. Mój problem wynika w znacznej mierze z rozdźwięku między obrazem samej siebie, jaki mam w lepszych chwilach – a tym, jak mnie postrzega świat. Czuję się wartościową kandydatką na kochankę i towarzyszkę życia właśnie taką, jaka jestem. Posiadam seksapil i radosne, nieskrępowane podejście do rzeczy, mam poczucie humoru, empatyczny stosunek do bliźniego, wszystko co chcieć; a tu nagle jeden z drugim nazywa mnie odrzutem od produkcji. Niestety w złych chwilach całe to tłuszczofobiczne gówno internalizuję i zaczynam w nie wierzyć.

  10. Nino, ściskam mocno! Z dużym niepokojem czytam o tym, jak złe samopoczucie utrudnia Ci normalne funkcjonowanie i pracę. Senność może być przynajmniej częściowo związana z zaburzeniami poziomu cukru, a nie z depresją. Trzymam kciuki za pójście do lekarza, diagnozę i skuteczne leczenie.

  11. Ilekroć słyszę o takich kowbojach testosteronu, którzy tonem mentorskim wygłaszają mądrości o tym, jaka to w ich mniemaniu kobieta powinna/nie powinna być (szczególnie w kontekście fantazjowania, czy by się z nią chciało, czy nie), przypomina mi się scena z filmu „Goło i wesoło”. Kiedy to panowie dalecy od wyglądu Adonisa oglądają dziewczyny z rozkładówek, głośno komentując ich niedoskonałości. I nagle jeden mówi coś w tym rodzaju: „Ale wiecie co, może byśmy tak spojrzeli na siebie?”. Po czym zapada takie niezręczne milczenie.
    Co chciałem serdecznie zadedykować dżentelmenom z pojazdu mechanicznego.

  12. Poważna część wypowiedzi: cieszę się, że jednak napisałaś. Że jesteś. Że dzielisz się kawałkiem swojej rzeczywistości, nawet jeśli nie jest najbardziej optymistyczna. Nie znamy się, ale to dla mnie istotne, co mówisz. Myślę, że nie tylko dla mnie. Głosy odważnych, niezależnych i samodzielnych kobiet są na wagę złota. Zwłaszcza teraz.
    Mniej poważna część wypowiedzi: lubię się na Ciebie gapić. Uważam, że jesteś Ciacho. Wybaczam panom z pojazdu mechanicznego, bo zaiste nie wiedzą, co mówią. Podejrzewam również, że i niewiele czynią. Raczej głównie mówią. Ranią słowami, bo to jedyne, co mogą.

  13. Po pierwsze Nino, to straszliwie się cieszę, że wróciłaś- zaglądam do Ciebie codziennie i nigdy nie przestaję czekać na nowe teksty. Przykro mi, że źle się czujesz- mam nadzieję, że uda Ci się to pokonać, wiem, że jesteś silna i odważna. I piękna- filmik o mejkapie pokazał jak bardzo, bo zdjęcia zdjęciami, ale tam, nieomal „na żywo”, widać urodę naprawdę nietuzinkową i olśniewającą… Wiem, że ciężko się nie przejmować takim gadaniem, ale uwierz mi, że kolesie, którzy tak gadają jedyny kontakt z kobietą, jaki w życiu mieli, to z taką z internetowego pornosa… Staraj się mieć to z tyłu głowy, czytając czy słysząc tego rodzaju żałosne teksty… A co do grubości/chudości, to żyjemy naprawdę w paranoi. Ja zawsze byłam raczej chuda, ale 3 lata temu zaczęło się dziać w moim życiu wiele złych rzeczy, i to na raz- i schudłam wtedy po prostu koszmarnie. Wyglądałam na chorą, wyglądałam strasznie, jak kostucha. Przerażało mnie własne odbicie w lustrze. Nigdy w życiu nie słyszałam tak wiele komplementów od kobiet, jak w tamtym okresie. W czym tkwił mój sekret? Cóż to za cudowna dieta? Jak ja to robię? W tamtym momencie zrozumiałam, jak chory jest świat, w którym żyjemy. Dlatego proszę Cię, nie dawaj się, nie poddawaj! Jesteś cudowna, znajdziesz miłość, wszystko się ułoży!

    • O, A.! Sądziłam, że już dawno dałaś sobie z tym blogiem spokój, miło Cię czytać.
      Dziękuję za komplementy.
      Może znajdę, może nie. Chwilowo zastanawiam się, jak by to zrobić, by jednak stąd emigrować. 😉

  14. Droga Nino!
    Bloga czytam od dobrych kilku lat, ale dopiero teraz odważam się zabrać głos na Twojej agorze. PROSZĘ CIĘ NINO, PISZ!!! Codziennie wchodzę na bloga szukając nowego wpisu. Tak niewiele jest głosów wyrażanych wyrafinowaną polszczyzną. Podziwiam i delektuję się słownymi tańcami mając nadzieję, że w przyszłości i mnie się uda z Twoją łatwością i rozmachem wyrażać myśli. Wiele wpisów dotyka spraw, z którymi i ja czasami się zmagam, na pewno inaczej, bo i doświadczenia mamy zupełnie inne, ale w Twoich wpisach często widzę własne emocje. Nie zawsze się zgadzam z Twoim zdaniem, opinią, myślą, ale intrygują mnie i pobudzają ospałe neurony. W końcu nudno byłoby czytać tylko teksty potwierdzające nasze przekonania. Wolę te, które zmuszają do myślenia. Każdy post czytam kilkukrotnie i prowadzę z Tobą naprawdę poważne dyskusje.
    Wpis z filmem, w którym z pięknej kobiety stajesz się piękną kobietą, po prostu mnie zachwycił. Szczególnie Twój głos. Jak ktoś w komentarzach zauważył, jest stworzony do malowania świata słowem mówionym. Jak nie przepadam za lektorkami, tak dla Ciebie i Krystyny Czubówny, robię wyjątek. Macie głos, który urzeka, koi, hipnotyzuje, uspakaja, jest balsamem. I tutaj pozwól na niewielki brutalizm: ODCZEP SIĘ OD SWOJEJ SZCZĘKI. Twoja twarz to połączenie klasycznej urody Grety Garbo i Michelle Morgan. Szczurze wychudzone pyszczki nijak się się mają do tych ponadczasowych ikon.
    Jak widzisz nie pisałam komentarzy, ale jak już przysiadłam, to zrobiła się z tego niezła epistoła. Mam nadzieję, że mi wybaczysz …
    Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się ciepło 😀

    • Bardzo dziękuję, niezmiernie miło coś takiego przeczytać. Gdyby Michelle Morgan osiągnęła 80 kilo wagi, to zapewne byłybyśmy dość podobne 😀
      Ja tę swoją szczękę w sumie lubię. Znamionuje siłę charakteru, a tej mi nie brak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *