Asymetria, albo o cnotach pracownika

secretary20pinup8dn

 

Rąbnę sobie banałem: cnotą jest lubić ludzi.

Darzenie bliźnich sympatią jest uznawane za dowód przystosowania i psychicznej dojrzałości. Kto za braćmi w rozumie nie przepada, tym samym demaskuje się jako jednostka aspołeczna, prawdopodobnie rozchwiana emocjonalnie, pożałowania godny odchył od łaskawie nam panujących Norm. Nie lubiący ludzi wzajemnie nie będzie przez nich lubiany i prędzej czy później znajdzie się w dupie. Albowiem sympatia innych to potężny kapitał, gromadzony m.in.po to, by mieć komu zawracać kontrafałdę, kiedy wyleją nas z pracy.

(Wcale nie żartuję. Lat temu ileś straciłam źródło zatrudnienia. Zdarzyło mi się szukać rady na na anonimowym forum, pełnym różnych coachów, certyfikowanych Instruktorów Zręcznego Twistowania Lewą Nogą i innych producentów nicości. Wstyd mi, ale w tamtym momencie życia zaprawdę znalazłam się w dupie. Dosłownie pierwsza instrukcja, jaką otrzymałam od takiego jednego obrotnego, z nażelowaną grzywką brzmiała: Przejrzyj swoją listę przyjaciół na fejsbuku, Z PEWNOŚCIĄ znajdziesz tam 200-300 nazwisk…)

Jak pouczają nas różne filmy i seriale, człowiek niedostosowany najpewniej doświadczył w dzieciństwie strasznych traum. Był molestowany albo coś. Wszak to niemożliwe, coby bez istotnych przyczyn iść przez świat, nie tchnąc tolerancją, życzliwością ani nie rozwierając paszczy w uśmiechu tak szerokim, że wpadają do niej małe, szczęśliwe motylki.

Ernestyna Bdziumpf, osoba całkowicie fikcyjna, nie przepadała za ludźmi. Jako takimi. Pojedyńcze jednostki były w stanie wzbudzić w niej gorące uczucia nacechowane pozytywnie. Natomiast w kwestii tak zwanej Ludzkości stała na stanowisku Pratchetta, iż inteligencja tłumu jest wyliczalna wzorem. Bierzemy IQ najtępszego uczestnika tegoż tłumu i dzielimy przez ilość jednostek, tłum tworzących.

Los rzucił Ernestynę do fascynującej pracy biurowej, gdzie nie miała okazji, by rozwijać swe mizantropiczne tendencje. Niepisana zasada głosi, iż za biurkiem recepcji sadza się osobę mniej więcej młodą, pozbawioną perspektyw – i uśmiechniętą. Z zasady nieodwzajemniana życzliwość tudzież nie mający oparcia w faktach optymizm to ważne cechy wspierające.

Ernestyna stanęła na wysokości zadania. Przemieszczała papierki z kuwetki do kuwetki. Cukrowym głosem odbierała telefony, zwykle zaczynające się od: „Dzień dobry, tu firma Niezrozumiały Terkot, muszę koniecznie porozmawiać z prezesem na temat prezentacji zestawu stepujących garnków”, śliniła liczne znaczki pocztowe. W razie potrzeby skakała po bułki lub po komplet rozwijających dziecko szefa (jak się ma tego tyle, trudno pamiętać o wszystkich urodzinach) klocków. Rano odsuwała biurowe rolety w kolorze osadu na zębach, wieczorem je opuszczała. Pełna profeska.

W celu zmniejszenia psychicznego dyskomfortu uczyniła świadomy wysiłek, by polubić swego szefa. Szef reprezentował poglądy skrajnie różne od ernestynowych.

Był, na ten przykład, gorliwym wyznawcą pewnej prominentnej religii. Przykładnym mężem pierwszej osoby, która zgodziła się pójść z nim na randkę. Tudzież szczęśliwym ojcem ośmiorga krzepkich dzieci (cztery razy bliźniaki.) Prawdopodobnie wierzył w tzw. zamach smoleński. Geje, transeksualiści oraz kobiety lubiące seks wzbudzały w nim nabożną zgrozę.

Nasza bohaterka potraktowała to wszystko jako okazję, by wzmóc tolerancję osobistą tudzież rozwinąć sobie horyzonty.

Pewnego dnia otrzymała wiadomość mailową: „Zrób to i tamto. Szef.” Do maila doczepiony był długi ogon forwardów, zaś Ernestyna tak wynudzona, że je sobie przejrzała.

I oto co ukazało się jej niewinnym oczom:

Do Głównej Szychy w Księgowości

Kochana Szycho,

gdybyśmy tak chcieli zwolnić naszą prekariuszkę, to jak najszybciej dałoby się to zrobić? Ile toto w ogóle ma okresu wypowiedzenia?

Całuski, Szef.

Ernestyna, dźgnięta w samo serce poderwała się zza biurka i ruszyła galopkiem. Przyhamowała dopiero przy stanowisku szefa.

– Azali zamierzasz pozbyć się mnie, o mój szefie?

Szef zamrugał. – Co? Że jak? Skąd taki pomysł, cukiereczku?

Ernestyna pomachała cieplutkim jeszcze wydrukiem wiadomości tekstowej.

Przełożony zerknął na znamienny wydruk, przełknął i rzekł z bezradną miną: – No i wyjaiło się…

– Ale dlaczego? – oczy Ernestyny były pełne udręki. – Czy nie przekładałam karnie papierków z kuwetki do kuwetki? Czyż nie odsuwałam codziennie rolet z uśmiechem, optymizmem tudzież najwyższym profesjonalizmem? Odpowiedz mi!

– Widzisz, Ernestyno – szef podrapał się po łysinie – bardzo cię tu wszyscy kochamy. Nikt tak wdzięcznie nie mówi „Dzień dobry” jak ty. Ale przejrzeliśmy sobie z dyrektorem finansowym – pamiętasz tego miłego pana, który ma zwyczaj przelewać ci wypłatę czternaście dni po terminie, taki figlarz z niego! – różne tabelki i nie opłacasz nam się. Nie mamy już ochoty wydawać tylu pieniędzy na twoją wątpliwej wartości obecność w tym biurze. Znajdziemy sobie jakąś zdesperowaną prowincjuszkę, która dopiero co wysiadła z pekaesu i nam te rolety popodciąga za kilkaset złotych mniej. Tak, że no hard feelings i pakuj się.

– Jeśli mogłabym coś powiedzieć – rzekła Ernestyna odrobinę tylko trzęsącym się głosem – to nie mam żadnych oszczędności, gdyż wszystko wydawałam na buty. Jestem lekkomyślną istotą bez kośćca moralnego, gotową marynować się w klimatyzacji również za kilkaset złotych mniej. Tak, że odwołajcie tę prowincjuszkę. Ja wam obciągnę… to jest, rolety podciągnę jak dawniej, tylko, coby tak dotkliwie nie gardzić sobą, poproszę o piątki wolne.

– Nie – odparł szef, zadowolony. – Masz jeszcze jakieś  błyskotliwe pomysły? Ha, ha.

– To może niepełny etat? – Ernestyna drżała lekko. – Pięć godzin dziennie?

– Sześć – rzekł szef twardo. – I będziesz pracowała w najbardziej niedorzecznych godzinach, jakie wymyślę.

– Dobrze – wyszeptała w odpowiedzi.

To już koniec tej całkowicie fikcyjnej opowieści. Morał z niej jest taki:

Możesz sobie lubić ludzi, jeśli lubisz.  Możesz  promienieć tolerancją i rozwijać horyzonty jak ten rozmaryn. Ale kilka stówek piechotą nie chadza.

Dziękuję za uwagę.

2 thoughts on “Asymetria, albo o cnotach pracownika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *