Bardzo chciałam pokochać ten film. Pragnęłam przygarnąć go do mej piersi wysokiej i nie puścić już nigdy.
Pierwszy film superbohaterski, którego bohater nie jest białym mężczyzną o jasnych oczach, szczęce jak szuflada i udokumentowanej historii związków z osobami odmiennej płci. (Mistycyzm Popkulturowy dodałby jeszcze: „ani nie ma na imię Chris.”) Ani neurotycznym geniuszem. Ani milionerem. Nie sądziłam, że tego dożyję! Continue reading