Czyli jak przestałam się martwić i pokochałam bombę.
G. twierdzi, iż kiedy ja się źle bawię, inni ludzie to widzą i czują się Urażeni. Całożyciowe doświadczenie podpowiada mi, że człowiek, który bawi się dobrze, ma daleko ciekawsze sprawy na głowie niż zauważanie skitranego gdzieś pod ścianą kartofla (to ja.) Co zresztą uważam za naturalne i zdrowe. Gdyby wszystkie dusze towarzystwa poczęły z nagła zwracać uwagę na nieszczęśników, którym zabawa idzie kiepsko – z imprezy zrobiłby się lazaret.