Jak odstraszyć mężczyznę (zdaniem Fachowców)

Mam dziś niezgorszy humor, a to dlatego, że byłam u piercera i on Mnie Przekłuł. Kolczyki są co prawda malusieńkie, ale to dopiero Początek.

Mam dziś niezgorszy humor, a to dlatego, że byłam u piercera i on Mnie Przekłuł. Kolczyki są co prawda malusieńkie, ale to dopiero Początek. Kiecka w plamy – z ciuchacza, katanka – z ciuchacza (to była kurtka, ale obrzępoliłam rękawy), pasek z ćwiekami – kupiony circa 2009, nie pamiętam gdzie. Był wonczas Szczytem Mody. Nigdy nie wyrzeknę się ćwieków. Torebka z ciuchacza. Naszyjnik z monetami z iloko.pl. Bransoletka haremówka z Radha Shop.

Emocjonalny entuzjazm odstręcza, powiada nam odraza.pl. To tak, jak z tym Narzucaniem Się, prawda? Żaden sensowny chłop nie polubi dziewczyny, która reaguje nań emocjonalnym entuzjazmem. Największe wzięcie ma ta, co czekać nań będzie z butami na kawiarnianym stole, dłubiąc w zębach. A gdy delikwent się zjawi, rzuci mu zblazowane: „Znowu ty?” Continue reading

Inni ludzie mają

PADA. We are not amused.

PADA. We are not amused. Bluzka z Zalando – przyduża, bo odruchowo wybrałam największy rozmiar, jaki mieli w sklepie. ONI TAM MAJĄ WIĘKSZE ROZMIARY NIŻ MÓJ. Portki z KappAhla. Wściekły szalik z ciucha (Te kolory to dla mnie życiodajna transplantacja, bez czerwieni w taki dzień przyschłabym sobie gdzieś do ściany.) Pasek z Teska. Szmaciaki z H and M, nabyte rzutem na taśmę, gdy w środku miasta zaczęły mi się gotować stopy w glanach. Całkowicie nijakie, lecz robią robotę.

Inni ludzie mają w życiu łatwiej.

To tak ładnie spływa z języka – kadencją, jak legendarna (niektórzy by powiedzieli; kultowa, choć kultowy może być już i fryzjer, i hamburger, ja pierdzielę) Lo-lee-ta pana Nabokova. Inni ludzie. Mają. W życiu. Łatwiej.
Continue reading

Płetwa grzbietowa.

Muszę przestać cykać sobie fotki po tej stronie balkonu, bo łupiące w oczy słońce sprawia, że wyglądam, jakbym zjadła cytrynę.

Muszę przestać cykać sobie fotki po tej stronie balkonu, bo łupiące w oczy słońce sprawia, że wyglądam, jakbym zjadła cytrynę.

Piękno jest w oku patrzącego.

Długo, och, jak długo się tego uczyłam. Byłam straszliwie przemądrzałą małolatą. Apodyktycznym rewolwerowcem, strzelającym opiniami na prawo i lewo. Gdy widziałam na ulicy kobietę np. z grubymi dredami po pas, przed oczyma duszy mojej wyświetlała się wielka plansza: JAK MOŻNA TAK ZMARNOWAĆ TYLE DOBRYCH WŁOSÓW? Continue reading

Poliamoria (5). Kiedy kogoś nie lubię

Ten obiektyw robi b. dziwne rzeczy z moją aparycją. W rzeczywistości mam większą głowę.

Ten obiektyw robi b. dziwne rzeczy z moją aparycją. W rzeczywistości mam większą głowę.

Tania jest irytująca. Zacznijmy od tego, że ja słucham rocka i metalu z przymieszką jazzu, a ona – jakichś folkowych fówien. (Wiadomo, że moja nuta jest najmojsza.) Zapuszcza te smuty przy każdej okazji. Co gorsza, Tania śpiewa. Z zamiłowaniem. Brzmi, jakby walcowano kota na zimno, ale jej to nie przeszkadza.
Continue reading

And now for something completely different

– Słuchaj – rzekłam, trochę zrozpaczona (platoniczna miłość mego życia nie kocha Dostojewskiego, Jak Mogło Do Tego Dojść!) – Ale to jest totalnie relatable. Absolutnie. Ja bym mogła kogoś zabić z braku środków na koncie, a potem bym chodziła i żałowała.

– Właśnie streściłaś pińćset stron – R. miał twarz kamienną.
Continue reading