Jak przekuć swoje porażki w sukcesy. Nieporadnik

Dzisiejszy post ozdabia Peter Steele. Nie żeby miał coś wspólnego z tematem. ale primo: był absurdalnie pięknym mężczyzną (fakt bezsprzeczny), już nie żyje (cholerna szkoda), a poza tym posiadał morderczo przewrotne poczucie humoru - tak przewrotne, że jako nastolatka nie dostrzegałam go w ogóle. Także ten.

Dzisiejszy post ozdabia Peter Steele. Nie żeby miał coś wspólnego z tematem. Za to primo: był absurdalnie pięknym mężczyzną (fakt bezsprzeczny), już nie żyje (szkoda cholerna), a poza tym posiadał zgryźliwe, przewrotne poczucie humoru. Tak przewrotne, że jako egzaltowana nastolatka nie dostrzegałam go wcale. Także ten.

Każdy szanujący się coach (kołcz) posiada umiejętność szałowego wyglądania na zdjęciu. Uśmiech kołcza jest perlisty, wybielany za grube pieniądze. Przez te perły płyną w świat banały. Względnie – myśli przeciwprostopadłe do prawdy, za to przepastne niczym szyb w kopalni. Np.:” Inteligentni ludzie nie miewają depresji, bo umieją zadecydować, jaki będą mieli nastrój.”

Continue reading

Trzeba mieć fantazję i pieniądze, synku czyli „Secondhand Lions”

Film ku pokrzepieniu serc. Krzepi naprawdę, i to jak!

Film ku pokrzepieniu serc. Krzepi naprawdę, i to jak!

Nici, którymi w „Secondhand Lions” zszyto rzeczywistość i fantazję do subtelnych nie należą. Litry słodyczy, kapiące z kluczowych scen mogą zniechęcać co wytrawniejszego konsumenta kinematografii.
A jednak warto. Zdecydowanie warto. Ponieważ Duvall oraz ponieważ Caine. Starsi panowie dwaj w rolach ekscentrycznych, stroniących od ludzi braci McCannów (którzy, jak szepczą sąsiedzi, skrywają w piwnicy fortunę) lśnią najpierwszym blaskiem.

Continue reading

Jak popełnić samobójstwo

To miejsce istnieje.

To miejsce istnieje.

Wiecie, często zadawałam sobie to pytanie.

Jako mała dziewczynka lubiłam sobie wyobrażać własny pogrzeb.  Gdy ból pęczniał jak trujące ciasto, wycyzelowane wizje przynosiły ulgę. Elegancki kondukt, wlokący się – jak należy – noga za nogą. Rozpacz wszystkich tych, którzy na co dzień mnie nie dostrzegali, odpychali, skrzywdzili.

Jako nastolatka nie umiałam już znaleźć pociechy w tych tandetnych rojeniach. Czarny kluch w głowie szeptał, że moje ewentualne zejście lata wszystkim koło chuja. Że matka się trochę zdenerwuje – nie lubiła niespodzianek –  a potem jej przejdzie i tyle.

Continue reading