Coś się kończy. Co za ulga.

Umieszczenie tej ilustracji w tym miejscu ma sens. Zobaczycie.

Umieszczenie tej ilustracji w tym miejscu ma sens. Zobaczycie.

Tuż po obiedzie polazłam do lodówki (like Wum does) i znalazłam w niej wielki kawał apetycznie przypieczonej wieprzowiny w ziołach.
– Czy ja mogę to zjeść?
– No nie wiem – zafrasował się J. – To mięcho przyniosła D. Wiesz, ta z firmy. Robiliśmy razem projekt, a potem ja robiłem ją. Nie jestem pewien, czy masz moralne prawo do tej pieczeni.
Ja (żując niefrasobliwie) – What did you say?
On (po dojrzałym namyśle): – W sumie to D. wypiła wino, którą przywiozła mi M. A co tam, żryj.

Continue reading

Hipster a Teoria Doboru Erotycznego

Model do składania. Taka minigierka istnieje, jest dostępna tu, o: http://www.dolldivine.com/hipster-dress-up-game.php

Model do składania. Taka minigierka istnieje, jest dostępna tu, o: http://www.dolldivine.com/hipster-dress-up-game.php


Dzisiejsza Młodzież kupuje koszulki zespołów już postarzone. Efekt vintage. Nastolatki hodują brody typu Engels, a chłopy pod czterdziestkę noszą apaszki.
Największym moim problemem jest szablonowość. Zupełnie, jakby opylali ten szajs w zestawach. W promocji. Że jak weźmiesz dekolt, dziarę po sumeryjsku i sznurki na nadgarstkach – to dorzucimy zaczes circa Hitlerjugend w rozkwicie. Wąs idioty. I pingle.
Nie jestem aż takim wapniakiem, by nie umieć dostrzec piękna tam, gdzie jest ono ewidentne. Bywają twarze, których urodę podbija własnie fala typu Hitlerjugend. Bywają nadgarstki stworzone dla sznurków. Trafiają się nawet ładne męskie kostki u nóg (och, jedna para na tysiąc.) Rzadko jednak wszystkie modne chwyty stosowane naraz zdobią właściciela.

Continue reading

Depresja. Jak rozmawiać z czarnym psem

black-dog

Życie – a zwłaszcza praca – nie poczeka, aż zaczniemy czuć się trochę mniej gównianie. Szanse przepływają mimo jak obłoki. Podjęte w najlepszej wierze zobowiązania bezgłośnie stają się zaległościami. Wszystkie „obiecałaś”, „powinnaś” i „trzeba” piętrzą się w zastraszającym tempie – podczas, gdy ty, zgnieciona jak papierowy śmieć siedzisz w kącie, starając się nie być. Rozmiary tej wieżycy obowiązków zaczynają górować nad tobą nie mniej niż cień psa. Trzeba się bronić, kochani. Zanim ten cień nas pogrzebie.

Continue reading

Co on ma na myśli, kiedy mówi, że…czyli zagubione w przekładzie

Lost_In_Translation_by_londra (1)

Nie wierzę w te wszystkie pierdoły rodem z pokupnej pop-psychology: że mężczyźni są z Marsa, zaś kobiety ze Snickersa. Że niby chłop to konkretne jest stworzenie, wicie, z natury małomówne i jak już paszczę otwiera, to w jakimś praktycznym celu. Zaś my, nieszczęsne nosicielki żeńskich gonad – świergolimy jak nakręcone od świtu do zmierzchu, o wszystkim i o niczym zgoła. Bez miłosierdzia i bez chwili przerwy. Po prostu aby myśleć, musimy jednocześnie kłapać różanymi usty. Nie. Nie. Zbyt wielu spotkałam panów tkniętych przez tzw. goniosłowomatyzm*, żeby dać wiarę tym prymitywnym rozróżnieniom.

Continue reading

Daj se siana, wojowniku światła

jimmy dean

Co takiego złego jest w byciu starającym się średniakiem? Nie będziemy wszyscy Cioranami czy innymi Johnami von Neumannami, co odmienili oblicze ziemi (tej ziemi). Na opuszczających rokrocznie posępne szkolne mury czekają (w najlepszym razie): posady księgowych, budowlańców, pracowników rozmaitych usług, właścicieli małych i średnich biznesów. To nie są zawody, w których fantazja ułańska tudzież skłonność do bycia Wbrew Regułom przydaje się nadmiernie.

Continue reading