Odcięta od świata baza badawcza na Antarktydzie kontra niewidzialny, morderczy pasożyt z kosmosu. Kto zwycięży w tym starciu?! Continue reading
Category Archives: przeżuwając popcorn
Ostatni Jedi. Myśli niezorganizowane
Jeśli miałabym proponować alternatywny tagline dla tego filmu, to byłoby nim: „Dobre serce jest przereklamowane.”
Nie jest z ciebie znowu taki cud. Rzecz o Wonder Woman
Bardzo chciałam pokochać ten film. Pragnęłam przygarnąć go do mej piersi wysokiej i nie puścić już nigdy.
Pierwszy film superbohaterski, którego bohater nie jest białym mężczyzną o jasnych oczach, szczęce jak szuflada i udokumentowanej historii związków z osobami odmiennej płci. (Mistycyzm Popkulturowy dodałby jeszcze: „ani nie ma na imię Chris.”) Ani neurotycznym geniuszem. Ani milionerem. Nie sądziłam, że tego dożyję! Continue reading
And now for something completely different
– Słuchaj – rzekłam, trochę zrozpaczona (platoniczna miłość mego życia nie kocha Dostojewskiego, Jak Mogło Do Tego Dojść!) – Ale to jest totalnie relatable. Absolutnie. Ja bym mogła kogoś zabić z braku środków na koncie, a potem bym chodziła i żałowała.
– Właśnie streściłaś pińćset stron – R. miał twarz kamienną.
Continue reading
Deadpool. Coś jakby recenzja
Spoilery będą na jasnożółto. Proszę je podświetlać w celu przeczytania. O, tak.
Szanowni, zacznijmy od najważniejszego i miejmy to z głowy: „Deadpool” jest filmem świetnym.
Continue reading
Smutek jest ważny. „Song of the Sea” i „Inside Out.”
Obejrzałam ostatnio dwa filmy. Cięgiem. Mój kontakt z kulturą jest z paru przyczyn (przewlekająca się anhedonia i wdupiemanie) mocno sporadyczny, zatem uznałam, iż warto się tym z wami podzielić. Oba filmy są animowane. Oba traktują o smutku.
Continue reading
Trzeba mieć fantazję i pieniądze, synku czyli „Secondhand Lions”
Nici, którymi w „Secondhand Lions” zszyto rzeczywistość i fantazję do subtelnych nie należą. Litry słodyczy, kapiące z kluczowych scen mogą zniechęcać co wytrawniejszego konsumenta kinematografii.
A jednak warto. Zdecydowanie warto. Ponieważ Duvall oraz ponieważ Caine. Starsi panowie dwaj w rolach ekscentrycznych, stroniących od ludzi braci McCannów (którzy, jak szepczą sąsiedzi, skrywają w piwnicy fortunę) lśnią najpierwszym blaskiem.
Nie będziesz walczył sam
Kikuchiyo, bohater „Siedmiu Samurajów” jest chodzącą przypowieścią o skutecznym przekroczeniu własnej kondycji. Kondycja człowiecza to w Japonii ówczesnej (a także w Japonii z epoki pana Kurosawy) wyrok boski, z którym się nie dyskutuje.
W Polsce czasów najnowszych to także jest wyrok. Jak się przyszło na świat w rodzinie tak zwanej patologicznej, to nie mierz dziecię zbyt wysoko. Nie przegrzewaj sobie główki. Najwyżej kioskarzem zostać możesz, albo magazynierem w Tesco. Nie, nie dlatego, żeś tępy. Ale inne dzieciaczki miały w domu rodzinnym zaciszny pokój, czyste biurko do nauki oraz Atmosferę. Gdy ty miałeś: przemoc, wulgarność i ciemną kulę strachu w wątpiach.
Kosogłos vol.1. Czyli pręty te same, chociaż klatka inna
O wartości „Hunger Games” zawsze stanowił nacisk, jaki ta historia kładła na wszechwładzę nowoczesnych środków masowego przekazu. Wszystko, co nasi protagoniści czynili i mówili stawało się performance’em. Rozrywką. Ciężka dłoń public relations trzyma naszą Katniss w uścisku bardziej morderczym, niźli ten osobiście wywierany na nią przez wodza imperium i przywódczynię opozycji razem wziętych.
Strażnicy Galaktyki. Wartość naddana
Drużyna Złych: zero punktów za zajebistość.
Daje się w tyn filmie zauważyć pewien brak równowagi; wszystkie cukierki zjeżdżają na jedną stronę. Dziełu mniej urokliwemu niż „Strażnicy” pamiętałabym to dłużej, ale w tym jednym jedynym przypadku Drużyna Dobrych dzięki swej łaciatej strukturze emituje tyle wdzięku i bezpretensjonalnego humoru, że niech tam.