Pogarda

Trzeba coś napisać, bo mi blog schnie. No to piszę.

Pogarda. Młodsza, bardziej wysnobowana siostra nienawiści. Znacznie bardziej od niej cywilizowana, przynajmniej ja tak to widzę. Nienawiść wali maczugą na odlew. Pogarda szydzi zza haftowanego wachlarza.
Równie jadowita. I równie potrzebna. Tak to bywa z truciznami – w mikrych dawkach są niezbędne. Ustawiają nam azymut smaku. Continue reading

Jak sobie radzić z rozczarowaniem? (2). Konkluzja

Wybaczcie kwaśną minę. Była niedziela, godzina szesnasta, w słońcu jakieś czterdzieści stopni.

Wybaczcie kwaśną minę. Była niedziela, godzina szesnasta, słońce waliło po ryju jak szpadel.

Wiecie, to naprawdę nie od nas zależy, czy będziemy kochani. Czy opanujemy Kamasutrę i wciągniemy nosem wszystkie tomy Prousta. Czy staniemy na rzęsach w dostatecznie wdzięcznej pozycji; nie.
Jeśli ktoś nas chce, to chce nas z całym naszym bałaganem. 
Continue reading