A co, jeśli Wybraniec przepędził ostatnie 30 lat życia na rozszalałym hedonizmie, ze szczególnym uwzględnieniem orgii wieloosobowych obupłciowych? Miałyście cichą nadzieję, że zaprosi Was na taką orgię. Teraz jednak chłop czuje, iż nadszedł czas, by się Ustatkować. Chciałby spróbować swych sił w ze wszech miar tradycyjnym związku monogamicznym, takim z trzymaniem się za rączkę i patrzeniem na księżyc. Ma nadzieję, że Wy mu w tym pomożecie.
Dawno nie było tu niczego zabawnego. A Internet kocha wszak wyliczanki. Oraz świadomie prześlizgujące się po powierzchni podejście do skomplikowanych zagadnień.
No to lecimy z tym koksem.
Jestem, drodzy czytelnicy (i niczki) osobą dojrzałą wiekiem i doświadczeniem, co upoważnia mnie do stawiania śmiałych tez. Oraz do podawania wniosków, do których doszłam własnym krwawym potem jako prawd objawionych. Żartuję. Śmiałe tezy stawiałam, odkąd pamiętam. Większość zweryfikowało życie. Z przytupem.
Beztroskie skakanie z przysłowiowego kwiatka na kwiatek jeno z oddali prezentuje się jako tarzanina w dekadenckich rozkoszach, istna uczta z truflami, kawiorem i szampanem. W istocie mało co tak szybko odziera z wszelkich złudzeń a propos gatunku ludzkiego, jak swobodne randkowanie. Trwająca przez lata w przyzwoicie funkcjonującym związku (ktoś zna takie?) kobieta siłą rzeczy projektuje poczciwość swego wybranka na całokształt populacji. Co prowadzi do szeregu miłych iluzji. Podczas, gdy testowanie coraz to innego układu styka nas nos w nos z tegoż gatunku najpaskudniejszymi cechami.
Podzielę się z Wami gorzką, acz bezcenną wiedzą. Mając nadzieję, iż nie powali Was ona jak cykuta. Oraz gdy gówno trafi w wiatrak – pozwoli Wam miast pasować się z wątpliwościami, po prostu wstać i wyjść. Tako rzecze Wum:
10 sygnałów, że ta znajomość nie ma przyszłości
1) Absztyfikant zaczyna waszą relację od rzuconego półgębkiem: „Widzisz, bo ja mam teraz taki niewielki problem.” No, niezupełnie zaczyna. Być może rzucił mglistą aluzję w którymś z początkowych maili, a Wy, ufni w przyszłość oraz nastawieni pozytywnie, nie zwróciliście na to uwagi. Możliwe, że napoczął trudny temat po pierwszej wspólnej nocy. Oczywistym jest, iż przyjemnie zaskoczeni poziomem prezentowanego przezeń ars amandi – machnęliście na tę dyskretną uwagę ręką. Jaki problem może mieć mężczyzna, który tak obłędnie całuje? Otóż takich rzeczy nigdy nie należy lekceważyć. Należy w ułamku wiedźmińskiej sekundy* przejść od upojonego rozmarzenia do czujnej podejrzliwości, jakiej nie powstydziłby się inspektor Javert. Zalecam owinąć się stylowo prześcieradłem (względnie kołdrą), schwytać spojrzenie naszego towarzysza łoża oraz głosem równym i spokojnym wyartykułować:
– Tak? Co takiego chciałbyś mi powiedzieć?
A następnie trzymać się mocno tego prześcieradła. Rewelacja, którą usłyszycie może Was zadziwić. Oto przykłady:
– wybraniec spędził ostatnią dekadę z Kobietą Jego Życia. Owa wzięła i rzuciła go w diabły, lecz nieszczęśnik nadal kocha tak samo płomiennie. Zasadniczo z nikim innym nie wyobraża sobie prawdziwie głębokiej relacji, ani też przyszłości. Wy jesteście tylko erzatzem.
– wybraniec przepędził 30 lat swojego życia w dziewictwie. (taka rozmowa, jak łatwo się domyślić, nie będzie miała miejsca w łożu.) Do tej pory nie zweryfikował, do której płci właściwie odczuwa pociąg seksualny. Ani czy w ogóle. Ma nadzieję, że Wy mu w tym pomożecie.
– wybraniec dla odmiany przepędził ostatnie 30 lat życia (to 30 jest tu figurą umowną) na rozszalałym hedonizmie, ze szczególnym uwzględnieniem orgii wieloosobowych obupłciowych. (Miałyście cichą nadzieję, że zaprosi Was na taką orgię.) Teraz jednak chłop czuje, iż nadszedł czas, by się Ustatkować. Chciałby spróbować swych sił w ze wszech miar tradycyjnym związku monogamicznym, takim z trzymaniem się za rączkę i patrzeniem na księżyc. Ma nadzieję, że Wy mu w tym pomożecie.
O klasykach w rodzaju: czekająca nań w domu żona czy też wieloletnia konkubina, o której jakoś zupełnie zapomniał Wam powiedzieć – nie wspominam, bowiem mnie podobna kaszana nie przytrafiła się ani razu. Być może potrafię jednak zadawać właściwe pytania.
2) Absztyfikant prezentuje się od początku jako człowiek Trudny, Niedostępny i Niezrozumiany Przez Świat. Taka postawa wpasowuje się idealnie w mit bajronicznego kochanka i wielu szesnastoletnim dziewczętom (w tym mnie) wydaje się całkiem pociągająca. O tym, czy – i jakie – podejmował próby nawiązania kontaktu z tymże nierozumiejącym go światem kolega milczy. Może mieć długą historię relacji rozmaitej natury, zerwanych gwałtownie z jego inicjatywy. Otóż drogie panie, nie ma bata. Ten chmurny, fascynująco zamknięty w sobie oraz całkiem bystry mężczyzna okaże się szarżującym alkoholikiem. Takim, co to nawet dziewiętnastej flaszce nie przepuści. By pod koniec randki paść posępnym trupem.
Nie pytajcie, skąd to wiem. Po prostu wiem.
3) Absztyfikant deklaruje się jako zwolennik opcji prawicowej. Inne alarmujące sygnały: rzucony mimochodem homofobiczny żart lub też subtelny rechocik na dźwięk słowa „feminizm.” Człowiek, który szczerze wierzy w prymat Tradycji, Rodziny i takich tam nad swobodą ekspresji jednostki – nigdy nie będzie przyjacielem wyzwolonej kobiety. On ją cynicznie przerucha, powie sobie „lubi seks analny, a to szmacidło” oraz uda się na poszukiwanie kandydatki na czystą i dziewiczą Małżonkę. Z którą rzecz jasna zamierza kopulować wyłącznie po ciemku – i na pewno nie w dni świąt kościelnych. To z tej formacji intelektualnej rekrutują się chroniczni zdradzacze żon.
4) Absztyfikant wymarzył sobie Idealną Kobietę o precyzyjnie określonych parametrach. Lata po świecie z miarką, usiłując wcisnąć żywy, oddychający materiał w swoje ramki. Wbrew pozorom, temu jałowemu zajęciu nie oddają się wyłącznie naiwni dwudziestolatkowie. Pół biedy, że łatwo można takiego rozpoznać na wczesnym etapie. Dekonspirują go uwagi w rodzaju: „byłoby ci o wiele ładniej w długich włosach”, „po co się umalowałaś, wolę twoje naturalne piękno” (na takie dictum prawidłowa odpowiedź brzmi: Ale ja nie wolę, wale) albo też „zawsze marzyłem o kobiecie w prześwitującym sweterku i dżinsach dzwonach.” Skonfrontowany ze swą roszczeniowością będzie się dąsał, jakby to była Wasza wina. Jeśli lubicie osobnika, możecie się w pewnym momencie ocknąć w dziale damskim H&M, zdejmując z wieszaka pomienione dzwony. Mimo, iż Wasz przez lata kształtowany styl to rockabilly.
5) Kandydat (ile można powtarzać: absztyfikant) przez lata uprawiał seks na jeden określony sposób. Być może także z wciąż tą samą kobietą. Nie dopuszcza do świadomości prostej prawdy, iż nosicielki chromosomu X różnią się pod względem temperamentu i potrzeb. Facet jest trochę jak ten hrabia z Mrożka, co to mógł posiąść damę tylko wtedy, gdy na skale za oknem ukazywał się niedźwiedź. Ma swoje odlane w betonie przywyczki typu: mężczyzna pierwszy daje sygnał do zbliżenia. Jeśli idąc za magią chwili zaczniecie go namiętnie całować, zesztywnieje jak kij od szczotki. Niestety nie w tym pożądanym regionie. W najgorszym razie wpędzi Was w poczucie winy, że jesteście takie bezwstydne (patrz także: punkt 3.)
6) Kolega ma niszowe potrzeby i zabiera się do ich realizowania bez konsultacji z Tobą. Kto choć raz dostał w łóżku w twarz ni stąd ni zowąd (lub też zmuszony był oglądać całkiem przystojnego mężczyznę, triumfalnie stającego w drzwiach sypialni w gorsecie z podwiązkami) ten wie, o czym mówię.
7) Przykład pozałóżkowy: Kolega przejawia empatię i uważność na drugiego człowieka godne deski sedesowej. Wprawdzie wyśmienity z niego gawędziarz, ale umówiwszy się z Wami na intymne piwko w barze, za pięć dwunasta wysyła smsa w rodzaju: „Słuchaj, koleżanka ma urodziny i chcielibyśmy trochę poświętować. Nie wiem na kiedy dotrę, będę informował na bieżąco, m’kay?” Doprawdy, taka bucera nie zasługuje nawet na odpowiedź.
8) Przykład ponadpłciowy: Chłop/baba nie ma pracy. Właściwie to ostatni raz zarabiał/a na siebie…eeeee…w 2010. Nie zdecydował/a jeszcze, w którą stronę chce się zwrócić zawodowo. Posiada bardzo specyficzne wykształcenie. Życie i ludzie zawsze słali mu/jej kłody pod nogi. Przeżył/a niedawno przykre rozstanie i dlatego nie czuje się na siłach mierzyć z rynkiem zatrudnienia. A poza tym, to ludzie są podli. Z czego żyje, pytasz, cokolwiek zdetonowana/y. Rodzice pomagają. Muszą bardzo kochać swoje trzydziestosiedmioletnie niemowlę, ale Ty czytelniku (czko) na szczęście nie musisz. Poderwij się i uciekaj, póki czas.
9) Schrzaniłaś coś. Skompromitowałaś się. Może spojrzałaś mu w oczy zbyt czule i napomknęłaś coś o wspólnej przyszłości. Albo wypiłaś za wiele i łzy jak groch potoczyły Ci się po policzkach, a Ty przywarłaś mokrą fizjonomią do piersi swego zaskoczonego towarzysza, błagając bulgotliwie, aby Cię nie opuszczał. Być może zaburzenia nastroju sprowadziły Cię do kupki nieszczęścia bez pomocy jakiegokolwiek alkoholu. Mniejsza z tym. Po fakcie dzwonisz do faceta i zanim się zorientujesz, de facto PRZEPRASZASZ go za to, jaki sprawiłaś mu kłopot. W słuchawce słyszysz apodyktyczne gęgnięcie: – A co, jeśli to będzie się powtarzało?
10) Kandydat oszalał na twoim punkcie od pierwszego kwadransa znajomości. Po dwugodzinnej randce wyznaje radośnie: „czuję, jakbym znał/a Cię całe życie.” Dzwoni nazajutrz. I nazajutrz. I dzień potem. Po prostu nie może się doczekać, kiedy znowu ujrzy Twą zachwycającą twarz. Początkowo mile połechtana/y, po którymś z kolei gorączkowym telefonie zaczynasz czuć się niewąsko. Jeśli udostępniłaś/łeś mu swojego facebooka, spodziewaj się lawiny wiadomości, ozdobionych serduszkami. Osobnik co prawda gotów jest Ci nieba przychylić, ale kiepsko toleruje informację, iż jesteś dziś umówiona z przyjaciółką i masz zajęty wieczór. Biada Ci, jeśli spróbujesz wykręcić się od kolejnego spotkania. Czułe wiadomości zmienią ton na rozpaczliwy, a potem na perfidnie agresywny. Myślisz, że tylko sławy z czerwonego dywanu mogą paść ofiarą jakiegoś pojebańca bez własnego życia prywatnego? Think again.
A wszystkie powyżej wymienione przypadki są powodem, by:
* Jak wiadomo, wiedźmiński refleks jest nieporównanie szybszy niźli ludzki. To i ichnia sekunda trwać musi odpowiednio krócej, niźli sekunda zwykłego zjadacza podpłomyków.
Dotarłszy do dżentelmena w gorsecie z podwiązkami, padłam 😀
Nino, wprawdzie doświadczenia randkowe mnie ominęły, ale obawiam się, że listę dziwadeł, rarogów oraz autentycznie niebezpiecznych typów spokojnie dałoby się wydłużyć o trzydzieści dalszych pozycji. Do czarnej listy dopisałabym na pewno pana „Dr Jekyll i Mr Hyde”, który na początku znajomości jest cudowny, czarujący i sypie komplementami, a potem coś go zdenerwuje (dajmy na to, dziewczyna spóźniła się na randkę albo podpatrzył ją, jak sms-owała z kolegą) i jest wielkie BACH – książę pan wpada we wściekłość, wyzywa wybrankę od najgorszych, szarpie, grozi, po czym nazajutrz przeprasza, znów jest cudowny i czarujący… i tak do następnego razu, przy czym przerwy między awanturami stają się coraz krótsze.
Punkt 1e: niejaki Szwedzki Niedźwiedź po przeruchaniu połowy kontynentu postanowił się ze mną ustatkować. Stanęło na tym, że ponieważ ja się domagałem albo testu na HIV, albo gumek, nie uprawiał ze mną seksu wcale, za to z losowym mięskiem bez gumy i owszem nadal. Testu nie chciał robić, bo jakoś nie miał ochoty poznawać wyników. Gumek zaś „nie lubił” i nie przyjmował argumentu, że one są nie do lubienia :>
Jekyll/Hyde z powyższego komentarza — o, Ty też się umawiałaś z moim eksem? :> Na dodatek mój uważał, że sam powinienem wiedzieć, czym zgrzeszyłem i po prostu odmawiał jakiejkolwiek cywilizowanej konwersacji do momentu, aż zgadnę. Po tym, jak spędziliśmy wycieczkę rowerową nie wymieniwszy przez cały dzień ani słowa, ponieważ zdejmując sweter odpowiedziałem na jego pytanie czy mi nie zimno tonem niewystarczająco uprzejmym zrozumiałem wreszcie, że to już Koniec.
Jeszcze są typy mieszane, nie wiem, czy przypadkiem nie najgorsze. Ja znam takowe oscylujące w okolicach czterdziestki!
Dodam jeszcze:
Chłopięta w wieku dowolnym, które znieść nie mogą (może z obawy o odpadnięcie mikrofonu i wzmacniaczy), że jesteś od nich w czymś lepsza. W czymkolwiek – Skrablu, pływaniu krytą żabką, znajomości Marvela i broni białej, wynajdywaniu rymów do słowa „żółty”.
Chłopięta-korwinięta, czyli „ja bym sobie dał radę i nie potrzebuję pomocy, więc każdy ma sobie dawać radę, albo niech zdycha”. Można podciągnąć pod brak empatii.
Chłopięta wyznające zasadę, że kobiet się nie rozumie, nie da się rozumieć i nie trzeba, czyli wyznawcy tezy, że mężczyźni są z Marsa a kobiety ze Snickersa. Chłopiąt onych też nie trzeba rozumieć ani uświadamiać; wystarczy spylić od nich z prędkością drugą kosmiczną.