Jak popełnić samobójstwo

To miejsce istnieje.

To miejsce istnieje.

Wiecie, często zadawałam sobie to pytanie.

Jako mała dziewczynka lubiłam sobie wyobrażać własny pogrzeb.  Gdy ból pęczniał jak trujące ciasto, wycyzelowane wizje przynosiły ulgę. Elegancki kondukt, wlokący się – jak należy – noga za nogą. Rozpacz wszystkich tych, którzy na co dzień mnie nie dostrzegali, odpychali, skrzywdzili.

Jako nastolatka nie umiałam już znaleźć pociechy w tych tandetnych rojeniach. Czarny kluch w głowie szeptał, że moje ewentualne zejście lata wszystkim koło chuja. Że matka się trochę zdenerwuje – nie lubiła niespodzianek –  a potem jej przejdzie i tyle.

Mam 31 lat. Od co najmniej dwudziestu zmagam się z zaburzeniami nastroju, szerzej znanymi jako choroba dwubiegunowa afektywna.

Przypadłość ta jest zasadniczo nieuleczalna, lecz regularnie przyjmując właściwe medykamenty można utrzymać ją w ryzach.

Dopóki łykam swoje pigułki, jestem w stanie prowadzić niemal normalne życie. Nieleczona – zamieniam się w pokrytą kurzem mumię, apatycznie wpatrzoną w ścianę.

Dzięki temu, że zaczęłam się leczyć bardzo późno (na dobrą sprawę powinnam zacząć już w dzieciństwie) – bardzo wiele bardzo ważnych spraw mi w życiu nie wyszło.

Nadal zdarza się, że nie wychodzi.

Nie skończyłam studiów. Zmarnowałam wiele lat w toksycznym związku. Najlepsze lata przebąblowałam jako – Thorze się pożal – asystentka biurowa (byłam zresztą fatalna w tej roli.) Nie zrobiłam jeszcze kariery w dziedzinie, do której ponoć mam wybitną predylekcję: składania słów. Nie miałam kiedy. Byłam na pełen etat zaambarasowana własnym cierpieniem.

Zbawienne leki podarowały mi dodatkowe dwadzieścia kilo wagi. (Wiecie, lata temu mój pierwszy chłopak wykrzyczał: „Twoje fałdy na brzuchu odbierają mi chęć na seks!” Dziś jestem o wiele – jak by to uprzejmie?… – krąglejsza niż wtedy.) Ale zażywam je jak dotąd, ponieważ znam alternatywę.

Nadal miewam powody, żeby myśleć o śmierci. Ale już jej nie planuję.

Głupiutkie filmy akcji (które uwielbiam) sprzedały mi jedną ważką prawdę życiową: trzeba walczyć.  To nic, że wróg jest liczny, lepiej uzbrojony i budzi uzasadnioną grozę. Trzeba. Wszyscy jesteśmy wojownikami, a życie to Mad Max. Sama krew, pot i piach. Nieważne, że raz za razem lądujesz gębą w tym piachu. Wstawaj i walcz. Jeśli Twoja nieustępliwość stanie Ci się jedynym tytułem do chwały, to niech i tak będzie. Wolisz spędzić życie stawiając opór – czy spłakany na kolanach?


(Najbardziej podnosząca na duchu nuta, jaką znam.)

Walczę zatem jak umiem. Cegłą, kamieniem, zaostrzoną gałęzią. Przewracam się na ryj w błoto. Zawalam ważne terminy. Odstraszam obiecujące znajomości. A potem karta się odwraca, wysiłek okazuje owocny, ktoś dostrzeże, doceni i da następną szansę.

To się tak przeplata, bezustannie. Góra i dół. Wiesz, warto przetrwać najgorsze, żeby jeszcze raz zobaczyć, jak wstaje słońce.

Jeśli czujesz, że ból Cię rozrywa, że nie zniesiesz go ani chwili dłużej – powiedz o tym komuś. A jeśli nie masz komu, zadzwoń pod któryś z tych numerów:

116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym

22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”
800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej

Drogi przyjaciel podzielił się ze mną tekstem tak przenikliwym i mądrym, że w zasadzie nie trzeba już nic więcej. Pisarz Henry James pisze do swojej znajomej:

Moja droga Grace,

W obliczu cierpienia innych jestem zawsze boleśnie bezsilny, a list, który mi wręczyłaś, odsłania tak olbrzymie pokłady bólu, że nie bardzo wiem, co powinienem Ci napisać. Nie są to moje ostatnie słowa, ale muszą pojawić się jako pierwsze. Nie jesteś osamotniona w swym pragnieniu przyjęcia cierpienia całego świata na siebie; odnoszę jednak wrażenie, że dajesz z siebie wszystko, a nie otrzymujesz nic w zamian – że twoje współczucie nie jest odwzajemniane – że doświadczasz wszystkich utrapień i żadnej pociechy.
Zamierzam jednak przemawiać do Ciebie wyłącznie głosem stoicyzmu.

Nie wiem, dlaczego żyjemy – dar życia pochodzi z nieznanego mi źródła i otrzymujemy go w niewiadomym mi celu, sadzę jednak, że winniśmy żyć z uwagi na to, iż (oczywiście zawsze do pewnego stopnia) życie jest najcenniejszą rzeczą, jaką znamy, i byłoby przypuszczalnie wielkim błędem odrzucić je, kiedy tli się jeszcze choćby jeden płomyk nadziei. Innymi słowy, umysł to źródło niewyobrażalnej potęgi i choć nieraz wydaje się tylko źródłem nieszczęść, to w pewien sposób rozciąga się pomiędzy falami, abyśmy nigdy nie przestawali odczuwać, i choć często próbujemy przestać czuć, a nawet się o to modlimy, to istnieje coś, co podtrzymuje rzeczy na swoim miejscu i tworzy nam w tym wszechświecie miejsce, którego prawdopodobnie nie powinniśmy porzucać.

Masz rację, twierdząc, że wszyscy jesteśmy tylko pogłosami tego samego, i to szlachetne, że z konsekwencją i w harmonii zajmujesz się i współczujesz wszystkiemu, co Cię otacza.

Zaklinam Cię jednak, nie uogólniaj zbytnio swych sympatii i czułości – pamiętaj, że każda istota boryka się z problemami, które nie są Twoje, ale właśnie jej, dlatego próbuj się skupić na obrachunku własnych smutków. Nie mieszaj zbyt dużo we wszechświecie, ale próbuj być możliwie rzetelna i skupiona. Wszyscy żyjemy wspólnie, a najbardziej żyją ci z nas, którzy kochają i wiedzą. Pomagamy sobie nawzajem – nawet jeśli nie mamy tego świadomości, każdy nasz wysiłek wzmacnia wysiłki innych i przyczyniamy się do naszego wspólnego sukcesu, a zarazem umożliwiamy życie innym.

Smutek przychodzi wielkimi falami – nikt nie wie tego lepiej niż Ty – ale przetacza się po nas, i nawet jeśli czasami omal nas nie zgniata, to w końcu opuszcza nas i wiemy, że jesteśmy silniejsi niż on, ponieważ on przemija, a my pozostajemy. Smutek niszczy nas i wykańcza, ale my też niszczymy go i wykańczamy; poza tym smutek jest ślepy, podczas gdy my potrafimy patrzeć.
Moja droga Grace, przemierzasz ciemność, w której ja, ignorant, nie widzę nic poza tym, że bardzo cię ona wyczerpała; jest to jednak tylko ciemność, a nie koniec, a zwłaszcza nie ten koniec. Nie myśl i nie czuj bardziej, niż musisz, nie zastanawiaj się i nie decyduj – nie rób nic, tylko czekaj. Wszystko przeminie, pozostaną zaś spokój, nowe możliwości, dobroć poczciwych ludzi oraz rozwikłane tajemnice i urojenia.

Będziesz robić wiele rzeczy, a ja Ci w tym pomogę. Najważniejsze jednak, abyś teraz wytrzymała. Nalegam, byś spróbowała swego rodzaju mechanicznego skupienia – tak aby niezależnie od tego, jak szybko popędzi koń życia, w siodle nadal siedziała może lekko poruszona, ale wciąż ta sama G.N. Próbuj pozostać w zdrowiu, to wszystko – istnieje bowiem przyszłość. Pisany Ci jest sukces, nie możesz więc ponieść klęski.
Przesyłam Ci najszczersze wyrazy sympatii i moją wiarę w Ciebie.
Twój wierny przyjaciel na zawsze –
Henry James

11 thoughts on “Jak popełnić samobójstwo

  1. Ja p(…), czy to o mnie?:)
    Wspaniały, budujący tekst. Dobrze, że bierzesz udział w tej akcji. Żeby być skutecznym, trzeba być autentycznym. A któż inny byłby bardziej, niż Ty.
    Też się dołączę. Jeno się nieco ogarnę…

  2. Jedynie ten fragment mnie przekonal
    „Zaklinam Cię jednak, nie uogólniaj zbytnio swych sympatii i czułości – pamiętaj, że każda istota boryka się z problemami, które nie są Twoje, ale właśnie jej, dlatego próbuj się skupić na obrachunku własnych smutków”

    Reszta by mnie tylko rozloscila albo sprawila bol.

    Ciekawe ile osob trafi tutaj szukajac instrukcji jak poplenic samobojstwo 😉

    • Dobrze, że chociaż to jedno zdanie. 🙂 Mam cholerną nadzieję, że tacy ewentualni szukający trafią np. tu, a nie gdzieś, gdzie wyczytają, że śmierć jest znakomitym pomysłem.

  3. Bardzo lubię czytać. Książki mnie ratują. Jestem pod wrażeniem tego listu, który przytoczyłaś… Poza pięknem tego tekstu znajduję w nim wysiłek i on jest dla mnie jakby ponad wszystkim. Chciało się człowiekowi wykonać taki wysiłek umysłowy tylko po to, by pomóc drugiej istocie. To świadczy o wielkości!! Ludzie, którzy potrafią pisać sa wybrańcami losu. Ty potrafisz, Nino. Masz wielki dar… Nie wiem, jakie miejsce w Twoim życiu ma przypadłość ( choroba ) o której piszesz… Ale jest w Tobie coś niezwykle silnego. Dla ratunku wielu, pisz!!!

  4. […] <– tu był komentarz merytoryczny do wypowiedzi H. Jamesa, ale go skasowałam. Z innej beczki: podkreślanie całych akapitów jest złym pomysłem. I jeszcze w połączeniu z wytłuszczeniem, ratunku. Literki skaczą w oczach. Nie mogłaś dać cytatu kursywą, a najważniejszych fragmentów wytłuścić? Kursywa to dość przyjęty w polskiej typografii format, szczególnie przy cytowaniu korespondencji.

  5. Pingback: Jak popełnić samobójstwo szybko i skutecznie | miloscpo30.net

  6. O rety. Takie prawdziwe. Zadepresjonowana celiaczka z ciałem i umysłem przeoranymi chorobą i powolnym umieraniem, próbująca stanąć na nogi, łączy się w tych chaotycznych przeżyciach.

    W chwilach, kiedy już absolutnie nie mam sił, myślę o tym, że skoro ta kurwa mnie nie zabiła, to przecież nie mogę poddać się czemuś bardziej błahemu. I czasem przypominam sobie słowa przyjaciela, do którego zadzwoniłam, kiedy krew mi zakrzepła na nadgarstkach i który powiedział, że samobójstwo to skrajny egoizm. I jeśli kiedyś spróbuję ponownie, to nawet jeśli mi nie wyjdzie, mam się liczyć z konsekwencjami – skoro postanowiłam go wykreślić ze swojego życia razem ze wszystkim innym, zabijając się, to on się do tego dostosuje. Więc jeśli przeżyję, jestem zdana sama na siebie. Brutalne, ale prawdziwe. I działa…

  7. Elephant1

    Dlaczego nie Dacie Nam odejść godnie, zgodnie z Naszą dorosła decyzją.Czy muszę walnąć Się pod pociąg aby komuś narobić g…
    w jego życiu ,żę musi cierpieć bo ktoś taki ja ja walnął się pod jego lokomotywę i muszą go zbierac 1,5 km.Tego chcecie … kurwa obrońcy moralności . Ja chcę aby mój syn zobaczył mnie całego w trumnie i zapamiętał Mnie Takim jakim byłem.Nie chcę skończyć jako preparat na Akademii Medycznej.Wysyłacie naszych żołnierzy na wojny i co tu wam Wasze serca nie mają wątpliwoście żę część z nich wróci w workach.?.Pierdolona banda hipokrytów .Życie nie jest dla każdego.Kurwa zbieram na Szwajcarię.

    • Osobo, na żadną wojnę cię nie wysyłam. A „nam ” pisane wielką literą wygląda trochę zabawnie. Cokolwiek postanowisz, powodzenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *